Sprawę rozwiązałby pieniądz Co zniewala moją duszę Ponoć na ziemi też leżą Prezydenci, ważni ludzie To już dawno jest legendą Że artyści żyją w myśli Smutny hymn z orkiestrą dętą Dziękujemy, żeście przyszli Jak filozof na ambonie Wy klaszczecie z rytmem w dłonie Ja wyraźnie do Was krzyczę Że też lubię jeść i błyszczeć Być cierpliwym, wiernie czekać Aż mnie porwie złota rzeka W takim kraju prędzej skończę Z wesel wiązać koniec z końcem Umiem grać na gitarze Śpiewam mądre scenariusze A jak trzeba, to zatańczę Wiersz napiszę, zgwałcę duszę Artystycznie siebie przeklnę Wielkim jestem męczennikiem Słowa zjadły moje serce Zbuntowane przez muzykę Problem polega tu na tym Że nie jestem za bogaty Cały worek mam doświadczeń Piękne logo na okładce Święte pieśni o cierpieniu I z podwórka opowieści Nie dostrzegasz mądry panie Ile życia w nich się mieści Wolisz słuchać pierdolenia Tych słodziutkich hitów z dupy Co na stacjach komercyjnych Wyśpiewują tępe suki I ci chłopcy zawodowcy Wyuczeni piosenkarze Jeśli oni mogą błyszczeć To ja też się nie obrażę Umiem grać na gitarze Śpiewam mądre scenariusze A jak trzeba, to zatańczę Wiersz napiszę, zgwałcę duszę Artystycznie siebie przeklnę Wielkim jestem męczennikiem Słowa zjadły moje serce Zbuntowane przez muzykę