To się zdarzyło w mig Kichnąłem raz – A psik! I wtedy w oku mym zagościł taki tik Choć chciałem, żeby znikł Pstrykałem pstryk! pstryk! pstryk! On mi pokazał figę, całe mnóstwo fig! I pomyślałem – sic! Toż to wariactwo! Bzik! Jutro mam koncert, a tu w oku taki tik! Strach zmroził w kościach szpik Wydałem z siebie krzyk Niech mi pomoże ktoś, kto ma do tików dryg! To chyba jasne, że z szacunku dla publiki Nie staje się na scenie mając takie tiki! Etyki to jawny brak Narusza to dobry smak Każdy pomyśli że z artystą coś nie tak Mówią wyraźnie show biznesu podręczniki Artysta z tikiem wręcz poniżej jest krytyki! Wybuch paniki u publiki może sprawić taki tik Więc artysta z tikiem lepiej żeby znikł Wypiłem wina łyk Zjeżyłem się jak żbik Lecz nawet w mroku w oku ciągle tkwił ten tik Więc w internecie – klik! Kliknąłem w jakiś plik Co obiecywał: "Sprawię żeby tik twój znikł" Miałem nadzieję – sic! Że ktoś mi sprzeda trik Co sprawi, że ten tik ucieknie myk! myk! myk! Lecz w komputerze - blik! Chyba się przegrzał styk I zamiast triku miałem figę, mnóstwo fig! Ujrzałem w myślach paparazzich atak dziki Jak wymierzają we mnie swe aparaciki I robią swoje pstryk! pstryk! I uwieczniają mój tik A już od rana, proszę pana w prasie ryk! Wreszcie poradził ktoś – "Chcesz pozbyć się koszmaru Włącz rumbę tico-tico do repertuaru! No i za friko tico-tico sprawi, że ten w oku tik Bez szans będzie, tak jak na corridzie byk" W repertuaru szyk Włączyłem rumbę - cyk! Jakbym z rękawa - fik! – wyciągnął asa pik! I wtedy nagle tik Ostatni wydał kwik I tak jak w mig się zjawił, fiknął – zniknął w mig! Ten mój nieszczęsny tik To me wariactwo, bzik Jak w mig się zjawił, tak i fiknął - zniknął w mig!