W tamte lata Montmartre To ku sławie był start Mienił się wśród błękitu Małych kafejek czar Wciągał nas, a ich gwar Nie milknął aż do świtu Jadło się byle co Potem stromo się szło Na maleńką mansardę Gdzie zalegały strych Rysunki głowy twej I zarys bioder twych Cyganeria, La Boheme Młodości smak, nadziei smak Cyganeria, La Boheme Nie jęczał nikt, że forsy brak Gdy artystą się jest Czekasz na losu gest Poczekalnia jest długa Patrzyliśmy nie raz W noc letnią pełną gwiazd Czy któraś do nas mruga I uśmiechał się świat Kiedy grosz komuś wpadł Z łaski pana marszanda I każdy królem był Do świtu wino pił Z kumplami z biedy drwił Cyganeria, La Boheme To oczy twe, to usta twe Cyganeria, La Boheme To myśl, że anioł dotknie mnie Tobie sił było brak A ja, że wciąż nie tak Namaluję cię piękniej Że uchwycę twój czar Nim się zbudzi Montmartre I świt o szyby brzęknie Istnieć przestawał czas Wlewał się między nas Czarnej kawy ocean Krzyczała w nas ta myśl Bezczelna – co tu kryć Że tak kochamy żyć! Cyganeria, La Boheme Dwadzieścia lat, szczęśliwy czas Cyganeria, La Boheme Geniusz tych czasow mieszkał w nas To już było, a dziś Gdy mi zdarza się iść Krok od tamtego bistra Inny szyld, inne drzwi Przypominają mi Że moja młodość prysła Siłą wspomnień mnie gna Ile tchu wbiegam na Schody od mej mansardy Lecz z popękanych ścian Czas dawno barwę starł I bez za oknem zmarł Cyganeria, La Boheme Oddala się, w niepamięć mknie Cyganeria, La Boheme Choć trochę ją ocalić chcę Cyganeria, La Boheme, labadabada labadabada Cyganeria, La Boheme, labadabada labadabada Cyganeria, labadabada labadabada Cyganeria, Cyganeria, labadabada