Cóż wam powiedzieć mam Gdy stoję znów na dróg rozstajach I tych widzę wśród was Co każdy krok mój pamiętają Że z dróg wybrałem tę Utkaną z róż, powiedzieć mogą Lecz ja szedłem od lat Mą własną drogą I tak bywało, iż Myślałem, że nie tędy droga Że pas lepiej mówić, niż Kark skręcić na wysokich progach I choć jak zbity pies, chciałem nie raz Podkulić ogon Wciąż gnał mnie, gnał mnie mój bies Mą własną drogą Kręcił się świat, ja razem z nim I rad, nie rad, dobry byłem w tym Traciłem grunt, myliłem krok By znów bez tchu pędzić przez mrok By złapać kurs i znowu móc Iść własną drogą W krąg moc słyszałem raz By z boku stać i sztorm przeczekać Lub by pochwycić wiatr Do przodu gnać i nie zwlekać To znów radzono mi Bym oddał cześć nie swoim bogom Lecz ja wolałem iść Mą własną drogą I tak będę szedł, choć drogi szmat Choć z każdym dniem wciąż przybywa lat Dopóki sił wystarcza by Z tej ziemi pył przemieniać w sny A żeby śnić, ja muszę iść Mą własną drogą