Była sobie raz dziewczyna Na wsi za wodą Ledwie świt się rozpoczynał Biegła na pociąg I marzyła sobie, że Też pojedzie Bóg wie gdzie Tylko przejdzie, minie zima Omijały złe pociągi tamte strony Jak źrebaki wielkim stadem szły wagony Słychać było przyśpieszone ich kancony Ram tarara, ram tam tam, ram tarara, ram tam tam, stuk Aż przyjechał chłopak z miasta Co chciał się żenić Ten się bawił, ten się szastał Był raj na ziemi I marzyli sobie, że Gdzieś pojadą, Bóg wie gdzie Coś się zmieni, coś odmieni Zatrzymają się pociągi dla nich tylko Czarne szyny raz odpoczną i umilkną Odtąd życie będzie jedną jasną chwilką Ram tarara, ram tam tam, ram tarara, ram tam tam, stuk Lecz po niego jacyś przyszli I z sobą wzięli I o zbrodniach jego wszystkich Opowiedzieli Czyś ty zabił? Czyś ty kradł? Odpowiedział: taki świat Już go więcej nie widzieli A pociągi omijają tamte strony Jak źrebaki wielkim stadem szły wagony Słychać było przyśpieszone ich kancony Ram tarara, ram tam tam, ram tarara, ram tam tam, stuk