Nad głowami kłopoty pod nogami wali się grunt Prawda o mnie o Tobie w oddali labiryntów Na torach po których pociąg nigdy nie będzie jechał Jedyny powód by żyć to brak powodu by czekać Obok urwanej tablicy peronu W wybitym oknie wagonu Mruga latarka natura martwa I tylko kable w lewym roku jak girlanda Wnyki ukryte pod papierem i błotem Nie ma dni bo ani minuta nie biegnie tym tropem Jakby nie było nikogo idzie nikt Jeden i drugi nikt jeden i drugi nikt Kieruje nimi lęk dopóki ma ochotę Głowa do góry? Nie Dla nich dalej latają kule nad okopem Ktoś odgarnia butem kule celuje do fotografii Nie wie na kogo i kogo trafi Albo trafi źle i nie trafi w ogóle Bo nie potrafi ale nie trawi go lęk To klepanie po plerach odbije mu się dopiero potem Nie był twardy jak kamień a trafi na Obok grupy rebeliantów jednakowo głupie i mądre Mają nową broń ale mylą lufę i kolbę Niedługo wywołają wojnę ale głośniej Ich umiejętności wołają do nieba o To metro nie pamiętam koloru nieba O kogo byś nie pytał to dla Ciebie go tu nie ma Ślepi kierują krety po tunelach A mi niech powie którędy na górę kto umiera To metro nie pamiętam koloru nieba O kogo byś nie pytał to dla Ciebie go tu nie ma Ślepi kierują krety po tunelach A mi niech powie którędy na górę kto umiera Murami metra idą wypukłe ułamki cieni Delikatnie jakby ledwo sięgali nogami ziemi Wkupieni do grupy łatwowiernych Byli tłem dopóki nie pokazli jak długi mają jezyk To kameleony i jakąkolwiek mają formę to dalej nie oni Kiedy dopadną Ciebie to nie wpadaj w panikę Bądź pewien będą tylko cieniem nie odbiciem Był tu i tam wygrał to i to Pokonał tego i tego ma tego tyle i tyle byle kto Mu nie dorówna nawet Twoje próbowanie to dla niego ujma naprawdę ma Nadgniłe jabłko w ręku na wargach dumę Na brudnym podartym fotelu mówi o byciu królem Pochłonie go ten tunel a nieprawdę echo Jego imienia nie pamięta nawet echo Był chwilę u góry ma napromieniowane ego To metro nie pamiętam koloru nieba O kogo byś nie pytał to dla Ciebie go tu nie ma Ślepi kierują krety po tunelach A mi niech powie którędy na górę kto umiera To metro nie pamiętam koloru nieba O kogo byś nie pytał to dla Ciebie go tu nie ma Ślepi kierują krety po tunelach A mi niech powie którędy na górę kto umiera Idą ramiona ugięte od karabinów Pragną ran weteranów ale w nich młoda krew Betonowe nogi od pilnowania tyłów Na polik opada brew na polik opada brew Warta pod barykadą Ale na tyłach nawet król wygląda jak byle karta Jak Bóg da będą bohaterami wątpie Tu Bóg dba tylko o prywatny majątek Pod nogami tory do kto to wie Na górę? Na okno nie to tylko tunel Długi na tyle na ile ta droga motywuje ich To metro to metro to to to metro to metro to metro Nad głowami kłopoty pod nogami wali się grunt Prawda o mnie o Tobie w oddali labiryntów W legendzie wilki ofiary ten brud To mapa charakterów na której stacji jest twój