Kishore Kumar Hits

Robert Kasprzycki - Ballada o mieście (nocna zresztą) lyrics

Artist: Robert Kasprzycki

album: Piosenki i nie


Dzień znów kończy się patrzeniem w sufit
Jego biel rozjaśnia nocny spleen
Miasto śpi swym snem kamiennych żółwi
Palcem w ciemność kreślę rejstr swoich win
Znów patrzyłem wokół lecz nie zobaczyłem
Co być może dostrzegłby najgłupszy z was
Że zdeptałem to co sam stworzyłem
Długo budowany hermetyczny świat
Przez brudne czyny plugawe rozmowy
Dzień conocny i codzienną noc
Zawsze winny i ciągle bez winy
Między prawdą a kłamstwem przemykam jak kot
Z obrzydzeniem patrzę w otępiałe twarze
Bagnem bzdur bełkocze ten pijany tłum
Pomiędzy rynsztokiem a świętym ołtarzem
Płyną brudną lawą niby Styksu nurt
I nierozgrzeszony w swojej nienawiści
Usta mam skrzywione w paroksyzmie słów
Że ten senny koszmar nigdy się nie wyśni
Bo jest przebudzeniem z koszmarnego snu
Przez brudne czyny plugawe rozmowy
Dzień conocny i codzienną noc
Zawsze winny i ciągle bez winy
Między prawdą a kłamstwem przenikam jak kot

Поcмотреть все песни артиста

Other albums by the artist

Similar artists