Znowu nie wiem czemu Jestem zły na siebie Albo wiem a udaje że nie Miałem nie patrzeć się za siebie A spojrzałem nie raz Przepalony światłem miast i biżuterii Gonię swój cień Zamiast dumnie przed nim stać Ciągle tylko nerwy nerwy Znowu chciałbym z inną spać Chociaż nie lubię się budzić Czegoś zawsze mi brakuje Chociaż nie lubię się budzić Czegoś zawsze mi brak Poranne zawody Wspomnienia dzikich snów I nocy Za każdym razem się mijamy A nocą Ściany wychodzą mi bokiem Przez okno Żebym je gonił po mieście Ktoś się dosiada mi do głowy Mógłbym stąd wyjść Wyjść i Cię znaleźć Ale kusi bycie sam Sam sam Jak palec Mógłbym stąd wyjść Wyjść i Cię znaleźć Ale kusi bycie sam Mógłbym stąd wyjść i Cię znaleźć Ale kusi bycie sam Ciężko jest nie oszaleć Trzeba uważać na kran I jeszcze parę innych głupich spraw Jak gadki z samym sobą I wysoki dach Klucze do domu I fakt Że o sennych paraliżach Mogę se pogadać z lustrem Mógłbym stąd wyjść Wyjść i Cię znaleźć Ale kusi bycie sam Sam sam Jak palec Mógłbym stąd wyjść Wyjść i Cię znaleźć Ale kusi bycie sam Mógłbym stąd wyjść Wyjść i Cię znaleźć Ale życie kusi Weź weź weź Zaszalej Mógłbym stąd wyjść Wyjść i Cię znaleźć Ale kusi bycie sam