Ostatni dzień wakacji Ostatni dzień na plaży Ostatni moment, żeby złapać słońce Zanim śnieg nas omami Ostatni dzień wakacji Ostatni dzień na plaży Ostatni moment, żeby złapać słońce Zanim śnieg nas omami Ostatni dzień wolności Dwadzieścia stopni w skali przykrości Wstałem, tak jakby pojutrze Zmęczony kapaniem w parapet Z jesiennym smutkiem (Uo, ho, ho, yeah) Bo kiedy noc nadchodzi szybciej To wszystko wszystkim Zdaje się trudne (Tak zdaje się trudne, bo sam) Wstałem, tak jakby pojutrze Zmęczony kapaniem w parapet Z jesiennym smutkiem (Uo, ho, ho, yeah) Bo kiedy noc nadchodzi szybciej To wszystko wszystkim Zdaje się trudne (Tak zdaje się trudne) Z pewnością będę tęsknił Przeszywający wiatr Ponure myśli pośród liści Spadających w takt Zaprzepaszczonych dni Niepowracalnych lat Nie warto mówić, musisz krzyczeć Aby móc sam zdobyć świat (Radek! Woo!) W ostatni dzień zrób więcej Niż byłoby ci to na rękę Po tylu latach wspomnienia Będą jedynym co piękne Wstałem, tak jakby pojutrze Zmęczony kapaniem w parapet Z jesiennym smutkiem (Z jesiennym smutkiem) Bo kiedy noc nadchodzi szybciej To wszystko wszystkim Zdaje się trudne (Tak zdaje się trudne, bo sam) Wstałem, tak jakby pojutrze Zmęczony kapaniem w parapet Z jesiennym smutkiem (Z jesiennym smutkiem, hej) Bo kiedy noc nadchodzi szybciej To wszystko wszystkim Zdaje się trudne (Tak zdaje się trudne) Bo kiedy noc nadchodzi szybciej To nagle życie staje się krótsze (Tak staje się krótsze)