Kiedy światła lamp gasną Znów nie mogę zasnąć Niewyraźne twarze sam wyostrzam wyobraźnią Miasto takie duże, a w nim zgubić się jest łatwo Miasto takie duże, widzę jak ci ludzie patrzą Mi na dłonie Wielkie czarne oczy świecą spod zmrużonych powiek Zaraz będzie jasno, nic tu po mnie Gdy zadzwoni budzik, będę tylko w twojej głowie Światła lamp znowu gasną po dwudziestej drugiej Morze barw znika z nimi w czarnym tłumie Się wydaje że to proste, nie rozumiem Nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem Światła lamp znowu gasną po dwudziestej drugiej Morze barw znika z nimi w czarnym tłumie Się wydaje że to proste, nie rozumiem Nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem Biegnę szybko chociaż nadal nie wiem gdzie Spadł już deszcz i wywrócę się na twarz znowu Głupi ryj, popełniłem wiele błędów, dobrze wiem Raz przypadkiem wystąpiłem w nawet TVP Nie jest aż tak źle Przecież może być tu zawsze gorzej Ale to już wiem Zapominam, biegnę dalej i Światła lamp znowu gasną po dwudziestej drugiej Morze barw znika z nimi w czarnym tłumie Się wydaje że to proste, nie rozumiem Nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem Światła lamp znowu gasną po dwudziestej drugiej Morze barw znika z nimi w czarnym tłumie Się wydaje że to proste, nie rozumiem Nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem