Wracam ze snu, by z bliska zobaczyć prawdę Pod powiekami nagi chodzę jak król Co chciałem sobie wyznać Lustro przetarte Nie mam za grosz powagi Odważny strój mnie zdobi I choć za oknem wstaję dzień Oczy zamykają się Pół na jawie, pół nie Sam kieruje tym snem (snem, snem) Nie waż się budzić mnie Pomiędzy zostać jeszcze chce Dom mój płonie, czy wiesz? Widzę to, kiedy śpię Z dymem poszedł ten wiersz Gdzie piszesz, że tak kochasz mnie Igrałem z ogniem, chowam miecz ♪ W nocy umarłem nagle Transcendentalnie Nie czułem strachu chociaż Gdzieś chciałem biec w podskokach I choć za oknem wstaję dzień Oczy zamykają się Pół na jawie, pół nie Sam kieruje tym snem Nie waż się budzić mnie Pomiędzy zostać jeszcze chce Dom mój płonie, czy wiesz? Widzę to, kiedy śpię Z dymem poszedł ten wiersz Gdzie piszesz, że tak kochasz mnie Igrałem z ogniem, chowam miecz Jak kot posiadam kilka żyć Kimś innym z nowym mogę być Jeżeli coś to zmienia wiedz Że w każdym będę szukał cię Wybaczam szybko bilans strat Zgubiłem dawno łatwiej trwać Gdy mogę głośno już się śmiać ♪ Pół na jawie, pół nie Sam kieruje tym snem Nie waż się budzić mnie Pomiędzy zostać jeszcze chce Dom mój płonie, czy wiesz? Widzę to, kiedy śpię Z dymem poszedł ten wiersz Gdzie piszesz, że tak kochasz mnie Pół na jawie, pół nie Sam kieruje tym snem Nie waż się budzić mnie Pomiędzy zostać jeszcze chce Dom mój płonie, czy wiesz? Widzę to, kiedy śpię Z dymem poszedł ten wiersz Gdzie piszesz, że tak kochasz mnie Igrałem z ogniem, chowam miecz