Może to był sierpień, noc się mieszała z dniem Słońce rysowało mi na twarzy twój cień Ty milczałeś Lodowaty Bałtyk nas kołysał do snu Fale odbijały echo zbyt dużych słów Niewypowiedzianych Łapię każdy szept Który z twoich ust wypływa Ale nie do mnie Cisza budzi gniew Tym milczeniem mnie dobijasz Tak mało mnie przy tobie jest Tak bardzo nie wiem jak Rozmawiać z tobą byś usłyszał mnie Jak drzewo rodzę się na nowo W cyklu przemian trwam A może tylko miłość zmienia się Tydzień za tygodniem lato minęło znów W oczach zimne ognie, serce chłodne jak lód Roztapiam Chwile jak przebłyski kiedy otwierasz się Czasem gdy to złapię w locie całuje Cię Tak mało mnie przy tobie jest Tak bardzo nie wiem jak Rozmawiać z tobą byś usłyszał mnie Jak drzewo rodzę się na nowo W cyklu przemian trwam A może tylko miłość zmienia się Uuuu Zmienia się Uuuuu Tak mało mnie przy tobie jest Tak bardzo nie wiem jak Rozmawiać z tobą byś usłyszał mnie Jak czarna chmura co nad taflą wody niesie sztorm Tak może nasza miłość kończy się