Wychodzę, mijam dzieciaków kilku bandę Już nie underground, teraz ground under Poprzestawiane słowa I znaczeń szyk Na wierzchu ukryty w mieście krzyk Szerokość powiek zdradza mi stan Skręcam za rogiem i skręcam sam Bo o buchu, buchami ... i buchalterią Idę mainstream palić i to całkiem serio W kawiarni obok zamawiam z soja latte Solo artista nie noblista, raper Zza brzegu kubka rzucam wiec spojrzenia Mierze, oceniam Mam ocen arsenał Ta zwykła myszka, tamten korpo-robot Tam robol, moher i jakiś nerd obok Klnę zdrowo nad ich szarości gamą Poranna kawą co smakuje im tak samo Bo są Copy-paste Tak bardzo Copy-paste Coffee Paste Coffee Paste Coffee Paste Tak bardzo Coffee, coffee Paste Coffee Paste Coffee Paste Nic nie zmieni zgrai, która chodzi mi pod nosem Jej kart tak zgranych nawet z ziemi nie podniosę Rekonesans robię I renesans myśli znikąd Postmoderna to lubi, tu dokleić a tam przyciąć Do kawy dodam sobie nowych smaków kapkę Czy w tej ironii i obrazoburczych natchnień Karmie się nimi, zatykam sobie dziury w ego Letnia chmura da się spotkać moich myśli brzegom Trochę wrze mi krew I zaczyna kipieć czajnik By za szybą, ech, ech, czemu jesteście tak zwyczajni I kopie kopi, ksero najprostszych wyborów Tu się rodzą nowe rzeczy, już podaje wam do stołu Pijcie z tego wszyscy nie wierzcie bzdurą Mind view, brand view rendezvous z popkulturą Taki chyba jej urok I kolejny paradygmat Próbuje kawy, od mieszania mi wystygła Wszystko jest Copy-paste Tak bardzo Copy-paste Coffee Paste Coffee Paste Coffee Paste Tak bardzo Coffee, coffee Paste Coffee Paste Coffee Paste Moje ręce nie klaszczą Nie chce ich brudzić Wybieram słowa Wyjdę do ludzi Wyjdę i pójdę tak przed siebie Wyjdę i powiem ze nic nie wiem A słowa puste nabiorą głębi I nad wody lustrem Banałów kręgi popłyną sobie Szerokim nurtem Szerokim nurtem