Pod stopami ulotki W mieście, w którym ludzie samotni Patrzą przed siebie, nie widzą siebie A kiedy gonią nieskończoność Nie widzą tego co wisi nad głową, wisi nad głową W oddali rosną wieżowce I kominy kradnące oddech Nie ma powrotu, nie ma odwrotu I nie pamiętam, przez co przeszliśmy Dokąd idziemy i skąd jesteśmy, skąd jesteśmy Czasami myślę, że oddycham O lepszym świecie pięknym snem Lecz kiedy budzę się, zaczynam Otwierać oczy na to, że Zaraz się zacznie Zaraz się zacznie Woda w rzekach zawrze A ziemia się rozpadnie (ooo) Zaraz się zaczniе (ooo) Zaraz się zacznie (ooo) To co najgorsze A my będziemy stać i patrzеć Podziwiać chcę z Tobą lasy I najdziksze świata obrazy Gdy jesteśmy sami, nie muszę się chwalić Myślałem, że trzeba innych dogonić Zanim pojąłem, że to wszystko po nic, wszystko po nic Wyspy z foliowej siatki Za horyzontem toną jak statki Jak blisko do mety, blisko do mety Znika mi z oczu co miało być stałe Chyba zbyt wiele od życia chciałem, za dużo miałem Czasami myślę, że oddycham O lepszym świecie pięknym snem Lecz kiedy budzę się, zaczynam Otwierać oczy na to, że Zaraz się zacznie Zaraz się zacznie Woda w rzekach zawrze A ziemia się rozpadnie (ooo) Zaraz się zacznie (ooo) Zaraz się zacznie (ooo) To co najgorsze A my będziemy stać i patrzeć Zaraz się zacznie Zaraz się zacznie Zaraz się zacznie Zaraz się zacznie Zaraz się zacznie