Oj świąteczki zielone Kiedy już nastają Wszystkie dusze założne Na świat powracają ♪ Postukiwał dziadyga o ziem kulą drewnianą Miał ci nogę obciętą aż po samo kolano Szedł gdziekolwiek skądkolwiek byle zażyć wywczasu Nad brzegami strumienia stanął tyłem do lasu ♪ Wychynęła z głębiny rusałczana dziewczyca Obryzgała mu ślepia aż przymarszczył pół lica I całować zaczyna te dziadzine szczudliska Jedną nogę i kulę pokuśnica obślizgła ♪ Czemu jeno całujesz moją kłodę stroskaną Czemuż dziada pomijasz aż po samo kolano Pieszczotami chcesz drewno pokusić do grzechu Dana dana oj dana umrę chyba ze śmiechu Od Dobrzynia do Golubia ludzie powiadają Drwęckie panny w świątek moc wciągają Od Dobrzynia do Golubia ludzie powiadają Drwęckie panny w świątek moc wciągają Od Dobrzynia do Golubia ludzie powiadają Drwęckie panny w świątek moc wciągają Od Dobrzynia do Golubia ludzie powiadają Drwęckie panny w świątek moc wciągają Spowiła go ramieniem okręciła jak frygą Pójdźże ze mną dziadulu dziaduleńko dziadygo Nie wysokie te progi dla czarciego nasienia Spływaj gadzie rusalny Ty chorobo strumienia Pociągnęła za torbę i brodę żebraczą Do tych nurtów potwornych co dla światła nic znaczą Nim się zdążył obejrzeć już miał falę na grzbiecie Nim przeżegnać się zdołał już nie było go w świecie Jeno kloc ten godziwy owa kula drewniana Wypłynęła zwycięsko ze sromu spłukana Wyzwolona z kalectwa podyrdała przez fale Dana dana oj dana w miłosne oddale Od Dobrzynia do Golubia ludzie powiadają Drwęckie panny w świątek moc wciągają Od Dobrzynia do Golubia ludzie powiadają Drwęckie panny w świątek moc wciągają Od Dobrzynia do Golubia ludzie powiadają Drwęckie panny w świątek moc wciągają Od Dobrzynia do Golubia ludzie powiadają Drwęckie panny w świątek moc wciągają