To nie konie tak cwałują, uszami nie strzygą Jeno tańczą dwa opoje - Świdryga z Midrygą I nie stęka tak stodoła cepów bijakami Jak ta łąka źgana nogą jako kułakami ♪ Doskoczyła ich na słońcu Południca blada I Świdrydze, i Midrydze, i tańcowi rada Zaglądała im do oczu chciwie jak do żłobu "Który w tańcu mnie wyhula, bom jedna dla obu?" ♪ Porwali ją za dłoń jedna, porwali za drugą "Musisz obu nam wystarczyć, skąpico - dziewczuro!" Rozdwoili ją po równo, rozczepili żwawo Na dwie dziewki, na siostrzane - na lewą i prawą ♪ Więc Świdryga pląsał z prawą, a Midryga z lewą Ten obcasem kurz zamiatał, a tamten cholewą Tańcowali z nią do zdechu i aż do upaści Aż umarła jednocześnie we dwojej postaci ♪ W dwóch ją trumnach pochowali, ale w jednym grobie Ale huczy ziemne echo, tańczą trumny obie Aż się kręci z nimi razem śmierć w skocznych lamentach Aż się wnętrznościami trzęsie przerażony cmentarz ♪ Pomąciła im się w głowach wiedza ta pomglona Gdzie jest prawa strona świata, a gdzie lewa strona? W jakiej trumnie lewa dziewka, w jakiej prawa leży? I która z nich i do kogo po śmierci należy? Obłąkani nad przepaścią poklękali wzajem I na klęczkach zatańczyli nad przepaści skrajem Porażeni mrokiem trumien, jak dwa błędne wióry W otchłań śmierci powpadali nogami do góry!