Elo, mordeczko, zważkę miej na ruchy
Bo w mordę cios zawsze od parówy
A za morderstwo sam chcę jego juchy
Nie za mądre to, samce będą w furii
Są jak Ulrich von Jungingen, śmiercią kończą bitwę
Smakuli woń o jeep ten, a śmieciom żądło w cipkę
Tak tuli sos rodzince, że śmieszno ziomom bić pięć
Z matuli grosz doi cwel, wyciekło RODO kim jest
Ah, ten hipster myśli, że jest kotem
Jest hiper-pomyleńcem, leci dziwnym lotem
Heh, jak Hitler iści se sen z powiek
Za chwilę tym szaleństwem wznieci dziki koniec
Farmazonem mącisz ludziom w głowie
Farma w słomie, to dziś lud wziął ogień
Fama spłonie, ziomki z furą w wioscе
Fara pogrzeb, zwłoki z trumną w grobie
W grobie, w grobiе
Ale nie ja
Tylko ten typ i te całe jego science-fiction
A teraz coś o mnie, o
Składam te rymy na biegu, bo mogę, robię robotę dla ludzi
Niewielu wierzyło tu we mnie, to chore, a zobacz jak lecę se tu dziś
Czemu to mówię? Bo czuję, że, ziomek, tu wielu się nie chce obudzić
Dlatego nawinę - weź obudź się, chłopie, i przestań ciągle marudzić
Byłem młody, głupi, weszło zioło z butli
Był też węgorz gruby, zeszło, ziomo, w ciul ich
Obiady na smutki przez lat parę długich
O, mamy to skutki, teraz nie walę już nic
Łatwo było się pogubić
Bogu dziś dziękuję, nie zawiodę już matuli
I mojej maniury, która mnie czule tuli
Więcej od fortuny warte dom, rodzina tu, i
I warto im to mówić
Dla bliskich być bliskim, a lamusów odpulić
Właśnie tak, Augustyn KenNeDy, solo, 2020
Pozdro, ludzie! Nie poddajemy się, walczymy
Z fartem, elo
Поcмотреть все песни артиста