W lesie, na jesień, niesie się sielska pieśń krasnali O tym jak mali szamani amanitkę szamali Ona wszamana, maną napełnia, w dzień, szamana A pita nocą, nasyca mocą go do rana Ruszam z animuszem, prosto w leśną głuszę Gdyż deszcz przerwał suszę, w czarodziejskim buszu Na mocy sojuszu z lasem, zbiorę kapelusze Które muszę 3 miesiące trzymać w formie suszu W Panu Tadeuszu Wojski zwiedzał bory W których bywał skory zbierać same muchomory Pytali się ludzie z dworu, na co mu te zbiory z boru Skoro muchy tępił packą, a nie skórą z muchomorów I choć system Amanitę skrył pod płaszczem grozy Czerwone obozy dostrzeżesz z daleka Gdyż wskutek symbiozy grzybni oraz mądrej brzozy Amanita czeka, aby przywitać człowieka. Hej W lesie, na jesień, niesie się sielska pieśń krasnali O tym jak mali szamani amanitkę szamali Ona wszamana, maną napełnia, w dzień, szamana A pita nocą, nasyca mocą go do rana A po trzech miesiącach, gdy przychodzą mrozy Okraszając szronem szelest liści w leśnych gajach W miejscu, w którym grzyby rosły obok brzozy Można dostrzec płozy sanii mikołaja Przy wigilii w domach alchemia świadoma Łączy wody kryształ z duchem świętej amanity I powstaje legendarna, mocna ambrozyjska soma Której recepturę kryją wedy i słowiańskie mity Gdy wkraczamy w lasu bramy, stale odkrywamy Że każda kultura skrywa swoją medicynę Jedni mają Ayahuascę od kochanej Pachamamy A my mamy Amanite Muscarie i Panterinę W lesie, na jesień, niesie się sielska pieśń krasnali O tym jak mali szamani amanitkę szamali Ona wszamana, maną napełnia, w dzień, szamana A pita nocą, nasyca mocą go do rana Jeden krasnal wrzeszczał aż trzęsła się gleba Choć ładnie się starał, by składnie treść wypleść Drąc się tak dosadnie głośno aż do nieba "Że grzyby To Trzeba! Jeść! I Cześć!" Bo dobre grzyby, warto jeść Po grzybach można bajki pleść Więc grzyby trzeba jeść i cześć