Blada skóra podkrążone oczy Zasłaniasz kocem lustra By nie widzieć swej metamorfozy Mi wypadają włosy szybciej niż Zjadam swe nachosy Ser i jalapeño Wyobrażam sobie lepszy świat jak John Lennon Wyobrażasz sobie lepszy świat otwarty sezon Kraina Wielkich Jezior wśród przyjaciół i zwierząt A ja kluchy z pulpą Urządzam dzieciom terror Znowu to samo na obiad to samo na kolację Zakupy po dwunastej bo nie jestem jeszcze senior Choć zamknięty w domu czuję się jak Robert Weighton Dużo parmezanu sporo chilli Listki bazylii Tak to my Homo sapiens w pułapce W pułapce jak Bruce Willis Jak chomiki w klatce Brak wakacji brak wigilii Testowanie cierpliwośc Dystans półtora metra odległości Półtora metra Nie chce odpuścić Nie chce przestać Półtora metra W kolejce po Fragmencik Szczęścia Ciągle to samo Jak zsamplowana Pętla Wstaję z łózżka chodzę w deszczu W oparach nonsensu Żeby chodzić jak po maśle Nie obejdzie się bez przeszkód Chodzę w masce jak Jim Carrey w '94 Byleby nie kichnąć Byleby nie otwierać foliowej siatki Bez ślinienia palcy znaczy palców Cały naród wciąga swoje smarki To kataklizm my w czasach izolacji Szpitale podobno pełne statystów Brakuje już słów wykrzykników wulgaryzmów Który mamy rok który miesiąc Kogo to obchodzi Dziwny jest świat jak dziwny monolit w USA Na pustyni w Utah zdalnie przy biurkach Ból kręgosłupa mija rok od nietoperza z Wuhan Testowanie cierpliwości Półtora metra odległości Półtora metra Nie chce odpuścić Nie chce przestać Półtora metra W kolejce po Fragmencik Szczęścia Ciągle to samo Jak zsamplowana Pętla Od dzieciństwa mam smutne oczy Bo świat nie jest prosty Świat jest złożony Wiwat władza co wypowiada wojny Starzy kontra młodzi Norki kontra władza Wieś kontra miasta Narodowcy kontra Warszawa Naziole kontra drogowe znaki Kokaina kontra mefedron Obcy kontra Predator Dziwne to lato i brunatna jesień Bynajmniej będzie jeszcze fajniej Bynajmniej będzie jest pięknie Umiera Maradona Umiera me dzieciństwo Umiera moje wszystko Nie mam koncertów nie mam pracy Świat jedzie ze mną prosto do psychiatry Półtora metra Nie chce odpuścić Nie chce przestać Półtora metra W kolejce po Fragmencik Szczęścia Ciągle to samo Jak zsamplowana Pętla