Cienki lód, kruchy lód Cienki lód pęka mi pod nogą Cienki lód, spływa lód Kruchy lód, oddychamy z ulgą Nie mogę myśleć o niczym innym Tracę czujność, czuję zamęt Patrzę w górę i widzę światło Jak przedziera się przez chmury To nie dudni deszcz, to odwilż jest Świat ocieka wodą Zmienną, miękką wodą Wytężamy słuch, wytężamy wzrok I widzimy teraz więcej Życie rodzi się na nowo Cienki lód, kruchy lód Cienki lód pęka mi pod nogą Cienki lód, spływa lód Kruchy lód, oddychamy z ulgą Przebyliśmy długą drogę Nie odrywamy od siebie wzroku Mówimy mniej, bo wiemy więcej Chcemy zacząć od początku To nie dudni deszcz, to odwilż jest Świat ocieka wodą Zmienną miękką, wodą Wytężamy słuch, wytężamy wzrok I widzimy teraz więcej Życie rodzi się na nowo Cienki lód, kruchy lód Cienki lód pęka mi pod nogą Cienki lód, spływa lód Kruchy lód, oddychamy z ulgą To nie dudni deszcz, to odwilż jest Świat ocieka wodą Zmienną, miękką wodą Wytężamy słuch, wytężamy wzrok I widzimy teraz więcej Życie rodzi się na nowo