"You weak people. You're all weak fucking people. You're victims! You people are fucking sick!" Smells like teen spirit, aha, ta... Sam nie wiem już kto jest ofiarą – a ty Te szepty jak dziennik z duchowej mielizny Tu w krzyżowym ogniu hartuje się styl To cena wolności i fałszywych wizji Przerwana lekcja muzyki – policzę blizny jak CV Ułożę w spisy prace nad nimi Widzisz światło jak minaret, ale ciągle gaśnie escape To neony nowych planet rozjebane w pył jak po dmt W te wody wejdę raz jak Hades Letę znam To własny Trafalgar, gdy się odbijam od raf Wracam do źródeł, mam suszę i tak nad ranem Próbuję szukać wymówek, choć sam się w nich nie połapię Po mapie krętej jak serpentyny i ciemnej jak nyks iść Się biorąc za siebie choć siebie biorę za nic - nic "Medice, cura te ipsum" - znam to dobrze jak przybój Wrażeń do zmysłów, ze szczytu nie widać twarzy Ich rysów nagich od prawdy I wstydu nagich od prawdy Do-prawdy nie widać pasji I walki sam szukam ostatniej stacji My jak Holly i Kit, nasze sny niszczy Badlands Nasze sny niszczy bad... bad Trip znów wbija w ziemię jak z Jefferson Airplane Jak z Jefferson Airplane... nie Nie ziści się sweet dream jak Dean mijam eden Znów omijam eden Strach wita już u drzwi dwadzieścia siedem Klub dwadzieścia siedem Jak Malcolm z Dope, tyle, że dalej niż on Życie jest tylko półcieniem idę i tracę wzrok Bo niosę prace i dom jak William D-fens broń Boże bym poległ na prostej jak Coltrane ogrywam noc W noc się boję, że koniec wyznacza drogę miernocie Wciąż pytasz kiedy efekty doceń, że apetyt rośnie Nie chcę się potem tłumaczyć, to wcale nie tak jak myślisz Bo wolę spacer przez Paryż niż rajd po red light district Dopóki pamięć widoki roztacza Ja feruje sądy jaskrawe jak sawant Ofiaruje siebie a łaskawie w zamian Dostaje obiekcje i oczekiwania To samotność w tłumie nie umiem się odciąć Chociaż celuję nie trafiam w nikogo Niosą zadumę jak ulice w Tokio Dla mnie to tylko ich fałszywa skromność A wczuwam się w ludzi w ich życia Nie pytaj co dzisiaj, bo nie wiem co będzie wiesz Wierzę głęboko, że wszystko da się znieść Może to budzi twój śmiech choć z trzewi gorzkich łez Znowu cynicznie jak Brecht; show me the way to the... next My jak Holly i Kit, nasze sny niszczy Badlands Nasze sny niszczy bad... bad Trip znów wbija w ziemię jak z Jefferson Airplane Jak z Jefferson Airplane... nie Nie ziści się sweet dream jak Dean mijam eden Znów omijam eden Strach wita już u drzwi dwadzieścia siedem Klub dwadzieścia siedem Koleś się zatrzyma, przecież nas widzi "I know..."