Kup owoce, natkę, bułki, mleko i dżem Przestawili półki, znów nie wiem, gdzie co jest Kiwka pełny koszyk, chyba wszystko już mam Bookuję miejsce w korku przy kasie numer dwa Typ bez twarzy patrzy dziwnie, cenzuruje mnie Tyle tutaj ważnych pytań, odpowiedzi też Moja kolej, chcę zapłacić, lecz kieszeń pusta jest Jak jego oczy Wracam Tyle planów mam, gdy jestem sam Skaczę z dachu na dach I odpruwa się magiczne S Za drzwiami sklepu Tworzę rzeczywistość czy tylko korzystam z niej Czy ją coś obchodzę, czy ona obchodzi mnie Sypiam z nią mimo wszystko, chociaż za dużo wie Ulatniam się jak kamfora, kiedy za blisko jest Odległości między nami coraz większe są Choć stoimy ramię w ramię, bo walczymy o tron Deszcz zacina jak z Quentina, przypomina mi, że Nic nie kupiłem O, cześć! Tyle planów mam, gdy jestem sam Skaczę z dachu na dach I odpruwa się magiczne S Za drzwiami sklepu