Zaczęło się od rac Przemokłych serduch Bez ratunkowych pól Nie uda się Przepłynął jeszcze dreszcz Przez włókna nerwów A w sznurach kruchych żył Zastygła krew Nabieramy wody W szalupy spojrzeń Próbując nieustannie Do miłości dojrzeć Nabieramy wody W szalupy spojrzeń Próbując nieustannie Do miłości dojrzeć Zaczęło się od słów Spóźnionych zrywów Nie wygojonych ran Zamglonych skór Od kilku drobnych cięć Cięć bez motywu Zaczęło się od słów Od kilku słów I nabieramy wody W szalupy spojrzeń Próbując nieustannie Do miłości dojrzeć I nabieramy wody W szalupy spojrzeń Próbując nieustannie Do miłości dojrzeć I nabieramy wody W szalupy spojrzeń Próbując nieustannie Do miłości dojrzeć Nabieramy wody W szalupy spojrzeń Próbując nieustannie Do miłości dojrzeć