Kishore Kumar Hits

Morgan Morrison - list do warszawy lyrics

Artist: Morgan Morrison

album: list do warszawy


Polska musi być dla was tak mała
Gdy patrzycie z samego jej szczytu
Gdy tymi samymi co wy chodnikami
Chodziła przeszłość, dziś chodzi przyszłość
Gwiazdy są blisko jak dwie stacje metra
Drabiny kiełkują pod stopą
A my na Widzewie kaszlemy camelem
I gapimy się w niebo z tęsknotą
Bo jakkolwiek bym nie chciał
Jakkolwiek się bronił
To jest zawsze coś z tyłu głowy
Co każe nam twardo
Smutnym instynktem
Jak babcie, rodzice
Wujkowie
W świetle retkińskich stłuczonych latarni
Urodzić się i umrzeć
Patrzeć jak lecą mi między palcami
Miesiące i lata
Nad łysym podwórzem
W świetle retkińskich stłuczonych latarni
Urodzić się i umrzeć
Patrzeć jak lecą mi między palcami
Miesiące i lata
Nad łysym podwórzem
Mój kanał Jasienia, gdzie nie ma policji
Ma metr, ale pachnie jak Wisła
To miasto tak bardzo pasuje do zimy
I modlę się, żeby nie przyszła
Piątek dwudziesta, ulica Piotrkowska
Błyszczy praskimi światłami
Mijamy muzyków, odporni na zimno
Pijacko krzyczą za nami
A gdyby nie oni to w gwarze kawiarni
Już nie czułbym łódzkiego smrodu
Udaję, że nie chciałbym mieszkać tam z wami
By nigdy nie przyznać przed sobą
Że jakkolwiek bym nie chciał
Jakkolwiek się bronił
To jest zawsze coś z tyłu głowy
Co każe nam twardo
Smutnym instynktem
Jak babcie, rodzice
Wujkowie
W świetle retkińskich stłuczonych latarni
Urodzić się i umrzeć
Patrzeć jak lecą mi między palcami
Miesiące i lata
Nad łysym podwórzem
W świetle retkińskich stłuczonych latarni
Urodzić się i umrzeć
Patrzeć jak lecą mi między palcami
Miesiące i lata
Nad łysym podwórzem

Поcмотреть все песни артиста

Other albums by the artist

Similar artists