Intelektualiści Prymusy, finaliści W rządku pod drzwiami marzenia przyszli ziścić Kwiat polskiej młodzieży Polska wespertyna Wszystkie oczy na mnie, widzą: morgan już zaczyna Pytam: you speak english? Prężę się jak lew Ona mi nie wierzy, prosi mnie o evidence Kurwa, zapomniałem, w aucie zostawiłem Razem z moją żoną i trzynastoletnim synem Nie wiem co mam robić, chwytam się za kieszeń Ona prostym zdaniem stawia kres wszystkich uniesień Wali mi się głowa lecz jakby cały świat W zielonym świetle idę, cicho klnę i szukam skarg Chyba nie mam siły Chyba mam już dosyć Bo choć wracam na tarczy będę musiał tarcze nosić Ej Ale nie poddaję się Będę walczył O zepsucie moralne, patologię najwyższych sfer Dalej nie poddaję się Będę walczył O zepsucie moralne, patologię najwyższych sfer Intelektualiści Musimy coś wymyślić, mordo, widzisz tego żula, może będzie sympatyczny Robimy to dla sportu Dla buntu i komfortu Nie po to by zapomnieć Ani czuć się patologią Po protstu to zabawne gdy wychodzę na ulicę Idę pewnym krokiem słyszę brawa i okrzyki To skok adreanaliny To ten strach gdy na nią patrze Po osiemnastce to nie będzie tak zabawne Ej, ej, ej, ej Inie mówię że to dobrze i nie mówię że to źle E, ej, ej Chociaż w sumie wiem, że źle Chyba nie mam siły Chyba mam już dosyć Bo choć wracam na tarczy będę musiał tarcze nosić Ej Ale nie poddaję się Będę walczył O zepsucie moralne, patologię najwyższych sfer Dalej nie poddaję się Będę walczył O zepsucie moralne, patologię najwyższych sfer Ale nie poddaję się Będę walczył O zepsucie moralne, patologię najwyższych sfer Dalej nie poddaję się Będę walczył O zepsucie moralne, patologię najwyższych sfer