Wołaj do mnie jak do papieża Nie dodzwonisz się do mnie bo nie ma Nie ma wolnej linii Dla ciebie jestem zamknięty w sobie w środku, jakbym połknął kluczyk Musisz wezwać ślusarza Żeby otworzyć koszyk Kuferek, kuferek tak, kurwa, puszkę pandory Jak otworzysz to wysypie się z tego Tyle gówna, że starczy ci na dwa wory trawy Na dwa wory trawy Na dwa wory trawy Na dwa wory trawy Jak otworzysz tą puszkę pandory To wysypie się tyle, że starczy ci na garść trawy A gdybym miał na imię Papież I, to bym ogłosił stan papieski Ale nie, że rzucałbym was na klęczki w dni powszednie Otworzyłbym zakłady leczące dla sebiksów A dla homoseksualistów zrobiłbym terapię miłości (Żartowałem) Chodziło mi o homofobów Gdybym spotkał homofoba To dałbym mu całusa Ej homofobie, nie martw się, nikt się nie dowie Ej homofobie, nie martw się, nikt się nie dowie Nikt się nie dowie wcale (nikt się nie dowie)