Mijasz, a nawet nie obejrzysz się Pytasz, ale już nie słuchasz mnie Na ulicy cię nie widzę, ale tam odsłaniasz się Na ulicy cię nie widzę, ale tam odsłaniasz się Śledzisz, ale nie wiesz czy nie żyje on, czy ty Zawsze znikasz, gdy nie widzisz znaku przez trzy dni Biegniesz tam, gdzie płonie Chcesz zobaczyć cały syf, zobaczyć cały syf Więdną kwiaty, ale nie wyrzucasz ich Zamiast tego do butelek zlewasz swoje łzy Wlewasz je do wanny i się topisz, gdy nie widzi nikt Zamiast w oczy patrzysz w ekran przez odciski palców I próbujesz z nich wyczytać każdy jego nastrój Dni są chyba coraz krótsze, ale nie twój czas tu Ale nie twój czas tu, nie Śledzisz, ale nie wiesz czy nie żyje on, czy ty Zawsze znikasz, gdy nie widzisz znaku przez trzy dni Biegniesz tam, gdzie płonie Chcesz zobaczyć cały syf, zobaczyć cały syf Więdną kwiaty, ale nie wyrzucasz ich Zamiast tego do butelek zlewasz swoje łzy Wlewasz je do wanny i się topisz, gdy nie widzi nikt