Szklanka pełna alkoholu Smutki już pływają i wypiłem je znów I tak w kółko, przyjdą i pójdą, wrócą Złamałem parę serc Musiałem wiele zrzucić z siebie, byleby biec Wszystkie te szanse spalone oświetlą mi drogę Ona była wyboista, brzydka Wąwóz pełen moich wyznań I tak zawsze chciałem je tam wysłać Słyszę wystrzał, ten okoliczny bandyta (Ja tylko walczę o swobodę) Po co się prujesz, gdy nasze blizny mają ten sam odcień Znamy się z bólem, lubimy igły, chcę tattoo pod okiem Musisz być sprytny, musisz być szybki Pakuj w worek forsę, gdy tylko nadejdzie ten moment Nie podam ręki zegarkom, bo czycha na nas czas I dlatego to jest outro, pewnie zrobi parę k Pozdrawiam swoje miasto, ulice uczą bardzo W każdej chwili, bo w sumie nigdy nie chodzą spać Właśnie znalazłem wyjście A dopiero co w sumie robiłem początek Wszyscy wiedzą, co myślę Ale nikt się nie spodziewa, kiedy to skończę (ej!) Szklanka pełna alkoholu Smutki już pływają i wypiłem je znów I tak w kółko, przyjdą i pójdą, wrócą (ey, wow, wow, wow...) Złamałem parę serc Musiałem wiele zrzucić z siebie, byleby biec Wszystkie te szanse spalone oświetlą mi drogę (One często dają światło) Każde słowo jest piękne Nie wymienię przekleństw na wyrazy ładniejsze Gitara brzdęka, a pod nią układam przekleństwa Pomogły przetrwać mi w tych bardzo trudnych momentach Jestem nie do rozjebania To nie koniec