Dzisiaj nareszcie jest dzień Na który czekałem Dziesięć lat prawie Serio nie kłamię Mówiono mi że mam talent Dziewięć muz i ich tatę Po mojej stronie, jak jakiś bohater Tyle że nikt nie rodzi się z na głowie laurem Tyle razy próbowałem Dopiero za ósmym razem Kończę z medalem, trochę z fartem a trochę Bo w końcu się przygotowałem Mama mówi załóż pasek Ja sztucznym uśmiechem ją straszę Siódmy już raz dziś pytam o czas jej Ona że po co się martwię Że teraz już wyglądam bardzo ładnie Żebym taki już został na kolację A ja nie słyszę już nic bo mam Dużych jak pięści co najmniej Sześć gul w gardle Co będzie jeśli tam się im postawię Co jeżeli nazwą mnie bałwanem Będziemy zbijać piątki czy raczej Skończę mokry jak gdybym wakacyjnym był Olafem Nie wiem, co będzie dalej Kiedy skończy się ten balet Cztery ściany a drzwi wcale Nawet nie ma tu toalet Uciec stąd nie będę w stanie Jeszcze przy tej pięknej damie Jej trzy drinki obiecałem Nie mam nic by w zamian dać jej Dwie minuty i po sprawie Niby wiem że luz mam ale Chyba w siebie tracę wiarę Potrzebuję sekund parę Ja sam jeden tam jak palec Mam rozbawić całą salę No i już spanikowałem Uff, co? Nie ma mnie Nie ma mnie tutaj Ani też tu Raczej nie tu Bo schowałem się I teraz szukaj mnie Nie ma mnie Nie ma mnie tutaj Ani też tu, Raczej nie tu Bo schowałem się I teraz szukaj mnie Może i byłoby dobrze gdybym na tę scenę tam wyszedł (Nie wiem, nie wiem) Może i byłoby mądrzej gdybym się nie chował I tłumu podziwem zastąpił tę ciszę Szuka mnie mama Szuka mnie prezes i prezesa plus one Dwie minuty i tak Zrobili ze mnie bałwana (Co?) Jak tak się bawimy (Okej) To szukać mnie będą do rana Nie wyjdę choćby na alarm Tak mnie uczono się taki być staram Im niżej głowa tym mniejszy ambaras Im ciszej wołam tym rozczarowania są rzadsze W sumie jak teraz tak patrzę Nie wiem czy warto Czy warto swą ideę drążyć Czy warto próbować pod prąd iść Całe nam życie za wzór dają pszczoły A potem zabraniają żądlić Powtórzę to głośniej Wszyscy niby bardzo dorośli a Zamiast do sztabek złota Podobni kolorem do roślin I teraz siedzę schowany W myślach rozczarowanie mamy Jeśli nie wyjdę to Dziesięć lat zmarnowanych Co powiem wnukom, jak spojrzę w oczy tej damy Nie mam już innego wyjścia niż wyjść A więc zaciskam pięść I w końcu otwieram drzwi szafy Nie ma mnie Nie ma mnie tutaj Ani też tu Raczej nie tu Bo schowałem się I teraz szukaj mnie W ukryciu, w ukryciu nic nie zginie nam Na głowę nic, samo się nam nie zwali tam Ani też z głowy, włos nam nie spadnie sam Tylko jak wyjdę, wtedy się rozpoczyna gra W ukryciu, w ukryciu nic nie zginie nam Na głowę nic, samo się nam nie zwali tam Ani też z głowy, włos nam nie spadnie sam Tylko jak wyjdę, wtedy się rozpoczyna gra Nie ma mnie Nie ma mnie tutaj Ani też tu Raczej nie tu Bo schowałem się I teraz szukaj mnie Nie ma mnie Nie ma mnie tutaj Ani też tu, Raczej nie tu Bo schowałem się I teraz szukaj mnie