Panowie w kapeluszach wchodzą, do twarzy im I panie w martwych futrach wchodzą, do twarzy im Panowie w fajnych bluzach wchodzą, do twarzy im I panie w płaskich butach, szybciej bo zamnką drzwi I każdy się coraz bardziej do wejścia pcha I każdy się czuje ważnie, bo miejsca brak I słychać w tle że wyraźniej orkiestra gra Każdy się coraz bardziej stara, coś nie tak Do twarzy im, wchodzą, ja nie wiem Czego szukają, nie jestem pewien Dajcie mi wolne siedzenie Chce widzieć co się dzieje na scenie Nigdy nie byłem tam Zdany tak tylko na siebie Chce tylko miejsce mieć Na sale wejść, i po problemie Więc pcham i przeplatam Wieję i miotam tu tłumem jak szatan Ona mi mi nogę podkłada Więc plamię spodnie jej Zaraz, co tu się dzieje Kurtyna spada i zamiast na scenie Znalazłem się na arenie Zapraszam na przedstawienie