Nie ociągam się ze wstawaniem Wstaję jak zawsze, czyli prawą nogą Włączam "Pytanie na Śniadanie" Zaczynam kolejny dzień jogą Nie przepadam za tym rozciąganiem To trochę pedalskie jest swoją drogą Ale nie wychylam się z moim zdaniem Bo moi znajomi mogą patrzeć wrogo Zakładam na siebie logo Choć dałem za nie za drogo, w pytę Wyglądam w nim kiepsko, na moje oko Ale widziano w nim celebrytę Ania ma jego płytę Choć kolo zawodzi i trochę drze ryja Po prawdziwe to mam w Ani wbite Lecz każdy ją lubi to lubię ją i ja Dobra do pracy się zwijam Jeszcze yerbę wpierdolę do plecaka Nie żebym miał na nią smaka Tak teraz się pija a nie chcę wyjść na wiеśniaka Już pora lunchu zjadłbym Big Maca A nie jakąś jebaną botwinę Ale by była padaka i draka Jakby się wydało, żе jadłem padlinę Idzie ten typ co nie lubi dziewczynek Jest tolerancja, niech się dosiada Chociaż jest w kurwę śliskim skurwysynem Muszę z nim gadać no bo tak wypada Widziałem, że wzrokiem mnie bada Na kilku obiadach Dziewczyna za dziesięć milionów Lecz do niej nie zagadam, niech spada To laska poniżej mojego poziomu Wracam do domu, mijam starych ziomów Zawsze była z nimi bania i pizda Lecz na, "Siema" nie odpowiadam nikomu A nóż by zobaczył to ktoś z towarzystwa Z życia korzystam jak umiem Jestem zaradny, lubiany i pilny Choć czasem myślę, że zrobiłbym wszystko Żeby być przez chwilę być kimkolwiek innym Jebać tych co są - "ąę", "ęą" Ciągle czegoś chcą Niech kurwa ssą Wszystkie rady pieprz sam lepiej wiesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Świat mi stawia wymagania Od oddania pierwszego krzyku A mam nawyk lania na zadania I się nie pozbędę tego nawyku Tomek, ty laiku, nie masz żadnych wyników Poczucia obowiązku czy odpowiedzialności O co tyle krzyku, jebany harcerzyku? Weź kurwa nie panikuj Ogarnę to w przyszłości Śmieszy mnie ten pościg w doskonałości Nie myśl za dużo i rób co wypada Nikt ze społeczności ci nie zazdrości? No to przyjacielu jest w chuj pizda blada Fura, posada i dzieci gromada I nikt ci nie zszarga dobrego imienia Lecz jakbyś chciał se z takim gościem pogadać To nie ma za bardzo nic do powiedzenia Nie demonizuję i nie oceniam Jak to ci daje szczęście to nosem nie kręcę Ale takie życie to tylko życie A ja od zawsze chciałem czegoś więcej Chociaż mam dwie lewe ręce i nic mi się nie chce Czuję się jak trup, trup To myślę, że w tym pierdolonym życiu Nie wolno rezygnować z podejmowania prób Ale nie próbuj tylko rób, rób Nie sraj po krzakach i rób z buta wjazd Ale nie próbuj tylko rób, rób Choćbyś miał walić konia na czas Ale nie próbuj tylko rób, rób Już podjęcie próby to mała wygrana Ale nie próbuj tylko rób, rób Bo nikt kurwa mać tego nie zrobi za nas Od dawna nie mieszczę się w ramach i normach W których chcą nas zamykać I żadna opinia jebana jakiegoś barana Mnie tu nie dotyka Więc inicjatywą się wykaż jak nie masz okazji To sam je stwarzaj Albo wbij w rady alkoholika i rób kurwa mać jak uważasz Jebać tych co są - "ąę", "ęą" Ciągle czegoś chcą Niech kurwa ssą Wszystkie rady pieprz sam lepiej wiesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz Rób co chcesz