Ej, ej, ej (ej)
Mała posłuchaj to nie tak jak sądzisz
Wiem, że co weekend przez to tulisz mnie w snach
Ale rap to wszystko co świat dał mi oprócz zazdrości
Jak posączysz ten kielich musisz śpić go do dna
I nawet jak nie widać forsy to żyje tym
Czerpie z tego szczęście tak samo jak i ból
W miesiącu parę stów
Nie Seszele ani Krym, ale wierz mi
Będzie chwila, że znów wylecę na plus
Tak jest, widzę Twoją twarz kiedy witam ludzi
Choćby na krańcach Polski, choćby był pełen klub
To zawsze jestem jak stróż, gdy już się budzisz
Daj mi uśmiech
Po to wyjeżdżam by wrócić znów
Nie czesze dup na rapy
Spisałbym się na straty
Robie hałas i spadam, i tak od lat żyje
Dla tych chwil kiedy wrzucam torbę do szafy
I witamy plaże z rana by wszystko wycisnąć z dnia
Rap to cześć życia, zwyczaj niczym modlitwa
Potrafię tylko tyle, wiec tym pragnę zmienić los
Dać życie jakie mieć powinnaś
Grzać się na wyspach, choć gonitwa bywa ciężka
I mijamy się co noc
Nie złość się o to, że mikrofon służy mi za bron
Mam twarde pięści, zło migiem obracam w proch
Nie jestem z tych co kraczą jak wokoł każda z wron
Jestem z tych co walczą o wszystko
O co tylko chcą
Mała nie słuchaj tylko tych co chcą upadków
Znam tych gości lepiej niż chłopaki z ich parafii
Nikt nie jest w stanie wrzucić za burtę dowódcę statku
Wrócę by objąć Cię, spokojnie nikt mnie nie trafi
Ludzie chcą mojej siły, choć często jej mi brak
Jak brak mi Ciebie pośród obcych mi głów
I wiem, że jesteś obok gdy na scenie daje rap
Twoim każdy mój gest, każdy ich hałas
Mój puls
Ludzie chcą mojej siły, choć często jej mi brak
Jak brak mi Ciebie pośród obcych mi głów
I wiem, że jesteś obok gdy na scenie daje rap
Twoim każdy mój gest, każdy ich hałas
Mój puls, mój puls
(Ej, ej) wiesz, wiesz, znów w tym łapię puls
Mała posłuchaj, wiem, że czasem przegnę
Lecz nie chce smutku więc biegnę za horyzont
Przysięgłem każdą z Twoich łez przemienić w perłę
Codziennie serce mówi, że Ty jesteś tą jedyną
Nie zbaczam z szlaku, omijam setki przeszkód
Choć ludzie idą przy mnie i trzymają w górze dłonie
Często padam na pysk i wszystkim nie widzę sensu
To wciąż nie jeszcze czas by odejść
Tylko Ty wiesz jak żyje
Tylko Ty wiesz jak kocham
Zrobiłem w życiu rzeczy które zamroził krew
Twarze śnią się po nocach, paru gości chcę dopaść mnie
Spokojnie to nie czas na śmierć
Nadal żyje na mieście, stronie od przestępstw
Nagrywam rap mała bo to wszystko czym jestem
I odłożę mikrofon, gdy zabraknie mi tchu
Gruby nigdy jak niewolnik, zawsze jak król
Oddam życie gdy trzeba, będę obok gdy chcesz
Zbliżę Ziemie do nieba, zmienię popiół na cash
Nic nie wezmę dla siebie, wszystko rzucę na stół
Żyje gdy jesteś obok, moje życie, mój puls, mój plus
Ludzie chcą mojej siły, choć często jej mi brak
Jak brak mi Ciebie pośród obcych mi głów
I wiem, że jesteś obok gdy na scenie daje rap
Twoim każdy mój gest, każdy ich hałas
Mój puls
Ludzie chcą mojej siły, choć często jej mi brak
Jak brak mi Ciebie pośród obcych mi głów
I wiem, że jesteś obok gdy na scenie daje rap
Twoim każdy mój gest, każdy ich hałas
Mój puls, mój puls
(Ej, ej) wiesz, wiesz, znów w tym łapię puls
Wiesz, wiesz, znów w tym łapię puls, łapię puls
Wiesz, wiesz, znów w tym łapię puls, łapię puls
Wiesz, wiesz, wiesz, wiesz, znów w tym łapię puls, łapię puls
Łapię puls, łapię puls, puls, puls, puls
Поcмотреть все песни артиста