Za tak wiele lat I tak wiele prób Byś za nami płakać mógł Ty dociskasz gaz Ja daję na luz Nie ma z nami kilku Znowu płyta się kręci A nie którzy nie wierzyli, że w ogóle poleci Minęły miesiące, a nadal błądzimy jak dzieci Tworzymy jak martwi poeci Dawno do ludzi nie zadaję pytań A jak się otwieram to tylko na bitach Chciałem imprezę, a wyszło na to że stypa I będzie się bujać publika Ej chciałbym bujać łeb gdzieś na scenie Chociaż mam całkiem przytulne podziemie To nas stać na więcej W piersiach bije metronom nie serce Jak kiedyś umrę to nigdy nie przerwę Jak kiedyś umrę to spotkam cię wreszcie I wydam to wreszcie Klub umarłych poetów Klub umarłych poetów Klub umarłych poetów Klub umarłych poetów Jak się kręci świat, kręcę ja i płonie bat W głowie nowy plan na kilka lat, a ludzi brak Odkąd piszę to zacząłem bardziej tęsknić I zapiszę to po raz setny Potem siądę i zamienię w teksty Od niedawna to pierdolę te romanse Napisałem dwa love songi wyszło, że nie ważne Mnie porażki w życiu bolą trochę tak jak kastet Z każdym nowym dniem czuję jakbym tracił szansę Ale co by się nie działo daję radę Dałem sobie wtedy kiedy cię nie było nawet I dalej sobie radzę Tak często nie myślę już nawet Ej, chciałbym ci powiedzieć wiesz Że trochę tęsknię drugą płytę ale i tak nie wrócisz nie? Bo trochę ciężko mi samemu chodzić po padole łez Jak się w końcu zobaczymy, założymy wspólnie ten Klub umarłych poetów Klub umarłych poetów Klub umarłych poetów Klub umarłych poetów