Czerwień róż nocy spływa po mnie, Blednie kurz przeźroczy wspomnień - tak pięknie tu I tylko przyjaźń mija, zabija ból Miłość to kpina, a ta z kina nie zagląda tu Wiem, że tęskniłaś, jestem tu znów, moja miła Evviva l'arte, do zdartych gardeł i płuc! I nie starczy słów by móc opisać Nie starczy kartek, a tusz ktoś wylał, długopis wypisał za bardzo A może kiedyś cię odnajdę, wszystko stanie się łatwe, Jasne, znam prawdę, dość pragnień - one to marność Czy nie okazało się żartem to bagno zwane dojrzałość przez was, Dla mnie to karcer, na zawsze miałkość, Evviva l'arte do zdartych gardeł i baczność, To artefakty me niszczą każdą garde i wartość Przerazi wiatry złe, nagle to okno otwarto I teraz sam nie wiem czy było warto... Wspaniały widok na nic czego tu nie było, Z otwartych okien widać, nic się nie zmieniło