Kocham smutek, podobno kocham jak czuje bol Jak wyrzutek, uwielbiam wchodzić w najgorszą z ról To ta, w której zawsze zostaje na końcu, wiesz? Bo podobno najgorzej czuję się wtedy, gdy się wyleguję na słońcu gdzieś Może coś w tym jest, nienawidzę plaż Choć uwielbiam wodę, ocean i morze, ale tydzień aż? Co wtedy z moją pogonią za sławą? Coraz mniej mnie na świecie, bo od wielu lat już mnie zżera ciekawość Oni mnie przecież już narysowali Nie mogę nic zmienić, jak zabiorę chociażby jeden element, to wszystko się wali Tacy wspaniali, jak im dziękować? Stałem w oddali, lecz teraz chcę iść a więc narodzie prowadź Trzymam w garści marzenia Nic się nie zmienia, od dawna tkwię tutaj sam Szukam szczęścia, promienia Czegoś, co poprowadzi mnie do gwiazd Wiesz, nie chcę się zmieniać, Wiem czego chcesz, choć już dawno minął czas Kocham czerń - mnie wybiela Nic nie wybrałem, taki jestem od dawna Czuję jak patrzą na mnie Dobrze wiem, czego chcą, żebym znów był na dnie Wiem, czego pragniesz, to proste Ja w bagnie, zadowolony ty znów moim kosztem