Kishore Kumar Hits

Szad Akrobata - Umieram na Wyobraźnię lyrics

Artist: Szad Akrobata

album: I Niech Szukają Mnie Kule


Wita Cię moja muzyka jak zimna, szorstka polska ulica
Prosta różnica tam gwiazdy tu galaktyka
Kostka Rubika płynie bębnami w wodospad cykat
Postać wspólnika z prawej, po lewej postać wspólnika
Ej mamacita, przerwa na zipa? że tak zapytam
Szad Akrobata wyczytasz z nieśmiertelnika
Student ludzkich charakterów, pierdolony rentgen dusz
Co zamienia we mgłę susz, chadza jak mędrzec w busz
I czerpie energię z brzóz, z dala od betonowych ludzi
Jak chcesz mnie na pętle włóż, a cały świat Ci się wywróci
Wślizguje się w belkę gwóźdź, kolejny jest przykuty
Jak Hannibal Lecter mózg, otwieram za dwie minuty
Możesz czuć jak na Alasce chłód kiedy Ci grzebie w czaszce
Mam coś ciekawego w szafce, obudzę w nas wynalazcę
Chirurg znowu operuje, idzie fama na parafce
Jeden zwykły sen w strzykawce mam...
Umieram na wyobraźnię, a gdy piszę trzęsę ziemią!
Tak, żeby Nam było raźniej, gdy Nam kradnie sen bezsenność
To co teraz tylko w Nas jest . Jesteś ze mną?
Nim się skończy i będzie ciemno...
Umieram na wyobraźnię, a gdy piszę trzęsę ziemią!
Tak, żeby Nam było raźniej, gdy Nam kradnie sen bezsenność ...
Wyostrzone receptory do granic, czasem mam dosyć
Mam pewność, że jestem chory, pierdolą mnie ich diagnozy
Są rzy magistry, doktory, szamani, wiedźmy, znachorzy
Kiedyś za te metafory rzucaliby mnie na stosy
W pomieszczeniu zadymionym wprawiam mózgi w stan narkozy
Niosę styl zaginiony jak manuskrypt z Saragossy
Zanim stworzą serum, wiem jedno - że pan nas stworzył
Po to by w tym koloseum wygrywali gladiatorzy
Nie ruszaj się jeszcze czekaj! przecież tnę Ci potylicę
Skalpel płynie przez marcepan, sięgam po pilniczek
Zaufałeś mi jak dziecko, a ja szperam Ci w psychice
Wróć na obrotowe krzesło, zwariujesz od przywidzeń
Powiem to co mam powiedzieć, czuję, że ten świat nie słucha
Nie umiem myśleć co będzie, wycieram tylko krew z ucha
Posłuchaj ołów ma zapach, zaufaj znam się na kwiatach
I nie ślepe kule niesie ten co zwie się Akrobata!
Umieram na wyobraźnię, a gdy piszę trzęsę ziemią!
Tak, żeby Nam było raźniej, gdy Nam kradnie sen bezsenność
To co teraz tylko w Nas jest . Jesteś ze mną?
Nim się skończy i będzie ciemno...
Umieram na wyobraźnię, a gdy piszę trzęsę ziemią!
Tak, żeby Nam było raźniej, gdy Nam kradnie sen bezsenność ...
Zima przyszła w święto zmarłych, dzień był zimny, beton twardy
Szybki krok jak sen polarny jak czas w tempie jednostajnym
Dzień gdy cmentarz jest otwarty, stróż gołębie resztką karmił
Próbowałem zgubić myśli, jak tu kurwa być normalnym?
Po co ciągle chcę świat zmieniać? czemu tylko w mój ideał?
Nawet gdyby brud wybielał wciąż żyjemy tu i teraz
Pośród śpiących opowieści, których chwila już minęła
I zbiorowych zmów milczenia, gdzie wszystko ma punkt widzenia
Nim skończymy jak antyki sącząc to co w nas umiera
Łączymy się w galaktyki i wiruje karuzela
Każdy z nas to mały kosmos zależny od zachmurzenia
Żal tylko że z nami rosną zabierając nam złudzenia
Chyba czas trochę odpuścić, sztuczne kwiaty mokły
Moje ścieżki jak gąszcz bluszczy pod podeszwami się plotły
Pośród myśli nieposłusznych szumiała mi rzeka kropli
I choć szedłem wam coś dłużny, dziś nie szedłem się tam modlić
Umieram na wyobraźnię, a gdy piszę trzęsę ziemią!
Tak, żeby Nam było raźniej, gdy Nam kradnie sen bezsenność
To co teraz tylko w Nas jest . Jesteś ze mną?
Nim się skończy i będzie ciemno...
Umieram na wyobraźnię, a gdy piszę trzęsę ziemią!
Tak, żeby Nam było raźniej, gdy Nam kradnie sen bezsenność ...

Поcмотреть все песни артиста

Other albums by the artist

Similar artists