Nie ma co żartować Nie masz zielonego pojęcia, co się dzieje Jesteśmy podzieleni Musisz to zrozumieć Sytuacja jest bardzo poważna Tańcz! (Tańcz) Ten gatunek wielki talent ma do przesady Wyciągamy materializm i z Therawady W tej krainie ignorancji są dwie zasady I na biały albo czarny się zmienia szary Wykosiło cały grunt między biegunami Teraz to planeta gówna i czekolady Co zgotuje z tego czas, jutro otrzymamy Ale patrząc tu na smak, to się obrzygamy Nie ma miejsca tu na ślady zwątpienia (nie ma) Jesteś przekonany albo przekopany Tu człowieka ma za śmiecia się, lub się docenia (siema) Jesteś przekochany, albo przekopany Ten dziurawy, słaby świat, co rusz cerowany Jakiś szajs nam pakuje znowu w celofany A w genialnych tyle dział ma wycelowanych Że bezradny, mały ja tylko chcę do mamy Piekło, niebo - więcej nam nie potrzeba Prawo, lewo - więcej tam nie dostrzegam Ostrożnie z rozsądkiem, z sądem ekstremalnie Po co jechać środkiem, jak można po bandzie? Kochają cię wszyscy, albo nikt (nikt) Robisz duże liczby, albo nic (nic) Pajdę ci chcą przybić albo deal (deal) Panem jesteś żywych albo giń (giń) Kto bez winy, niech tu rzuci kamień (kamień...) Kto by rzucił takie zapytanie (zapytanie...) Choćby w ankiecie na Instagramie Prosto w serce dziś na bank dostanie Za dzieciaka jedno z marzeń - poznać ludzi myśli Poczytałem komentarze i chcę mózg wyczyścić Ludzi nie stać na rozwagę, poszło wsio w jeansy Cała miłość w Zakopanem, tu - nienawistni Dookoła wirtuozi sami... Ludzkich losów kładzenia na szali Czasem człowiek się głowi, czy oszalałem? I wyłącznie dla mnie świat mi pokazany nie jest czarno-biały? Piekło, niebo - więcej nam nie potrzeba Prawo, lewo - więcej tam nie dostrzegam Ostrożnie z rozsądkiem, z sądem ekstremalnie Po co jechać środkiem, jak można po bandzie? Nagłówki, nagłówki - zewsząd wrzeszczą nagłówki A głupki, a głupki skaczą chętnie na główki Konsekwencją i pracą zwykło zbierać się stówki Ale dzisiaj nie ma co, lajf jest na to za krótki