Straciłem dla Ciebie głowę Gdy wlałaś mi słońce do serca Pierwsze miłości są wyjątkowe Dlatego nie mogą przetrwać Gdy zaczęliśmy, to wciąż byłem chłopcem Co Ci się zakradł do wnętrza Pod koniec wciąż byłem chłopcem Nie kandydatem na męża Nie rozumiałem, jak mogłaś wyjechać I zostawić mnie tutaj Szukałem lekarstw i szedłem na melanż Ty też znikałaś gdzieś w klubach Za dużo rozmów o lękach I kto tu komu nie ufa? Gdy się to ziarno zasiewa Ciężko je z głowy wypłukać Była głucha noc, a ja byłem już ledwo przytomny Imię Twoje wypowiadał głos, ale nie Twojemu podobny I rzuciłem cały świat na stos, bo już czułem, że dla mnie się skończył Pewnych zbrodni, chociaż mija czas, nigdy się nie zapomni Zabrakło odwagi, by spojrzeć Ci w oczy, gdy pociąg nasz wrócił na tory Żyć z wyrzutami i strachem wolałem, niż zobaczyć raz jak odchodzisz Do końca się zarzekałem jak wszyscy, co tracą tak związki i domy Pędzą strażackie wozy, lecz już jesteś spalony Słyszę wycie syren Znów do pionu mnie to stawia Wszystko idzie z dymem Znów rozbijam łeb na skałach Słyszę wycie syren (słyszę wycie syren) Znów do pionu mnie to stawia (stawia) Wszystko idzie z dymem (wszystko idzie z dymem) Znów rozbijam łeb na skałach (skałach) Ty mnie chyba kochałaś Ja na początku Cię chyba też Z czasem się wycofywałem Lecz nie chciałem w zasięgu wzroku mieć łez Sztuka zrywania Owoc tak zabrać, by przeżył krzew Nigdy nie byłem za dobry w relacjach Pewne się skończyć musiały źle Waga mojego ego to heavyweight Ale latać wciąż mi się marzy Twoja skóra była biała jak śnieg Wnętrze jak skład porcelany Chciałbym móc wierzyć, że wyszedłem z niego też konkretnie poobijany Lecz prawda jest taka, że wziąłem co chciałem A resztę potłukłem o ściany Nie byłem lepszy od tamtych, a obiecywałem być inny Im bardziej się dla mnie starałaś, tym bardziej nie chciałem być winny Tamta pisała, a tamta mnie wciąż zapraszała na drinki By obietnicy nie złamać, rozbiłem nas na drobinki Gdy za dzieciaka chowaliśmy w krzakach Twój weekend czy inne wampy Każdy z nas marzył, że zmienią się w takie te z klas koleżanki, he Gdy otworzyły się bramy, to dla wielu do zguby Nad łóżkiem Piotrusia Pana krążą same sukkuby Słyszę wycie syren Znów do pionu mnie to stawia Wszystko idzie z dymem Znów rozbijam łeb na skałach Słyszę wycie syren (słyszę wycie syren) Znów do pionu mnie to stawia (stawia) Wszystko idzie z dymem (wszystko idzie z dymem) Znów rozbijam łeb na skałach (skałach)