Okey Człowiekowi bardzo ciężko o słowo "wystarczy" Ale żeby go zdołować, już słowo wystarczy Czasem niełatwo jasne strony wypatrzeć Gdy każdy o nieważne sprawy tylko warczy i charczy Przesuwają się wskazówki na tarczy I ubywa znanych nam twarzy na planszy Każdy spotyka kiedyś swój moment prawdy Choć w naszych oczach każdy z nas, to nie każdy Jesteśmy cali oddani naszym opiniom Jakbyśmy broniąc każdej, grali o... Miliony granic między nami Chociaż każda z nich pryska Kiedy siedzimy w poczekalni szpitalnej, myśląc o naszych bliskich Tacy łasi na wizje Ktoś jest taki, czy owaki, tylko w naszym umyśle Ludzie, to kwiaty – każdy inaczej kwitnie I niezależnie od przewinień Po wszystkim ziemia każde z nich przyjmie Jaki to wszystko ma sens? Wieczna niewiadoma Wiem, że do tych samych miejsc wiedzie niejedna droga Ktoś teraz wypada z domu na siłkę, przypakować Ktoś teraz wpada do domu, tylko się przepakować Niektórzy nie liczą cen, jak w grze na kodach Niektórzy liczą na kęs w śmieciach z Sheratona Niektórzy za swą głupotę liczą flotę w milionach Niektórzy za bycie dobrym dostają kopa (ot, tak) Moja historia i twoja – żadna nie jest lepsza Jak nie ważniejszy ptak na niebie od węża Jeśli w ogóle istnieje coś, co możemy pozmieniać, to tylko siebie A po to trzeba sięgać do wnętrza Łatwo jest winnych szukać w innych i ich winy w kodeksach Nosimy te sztywne doktryny od dziecka Wykrochmalone kołnierzyki naszych myśli to ciężar Jesteśmy z nimi równie żywi, co rzymskie popiersia Ludzie przyjmują wiele na wiarę Dla mnie, to jak przyjąć piętę na warę Serce mi każe trzymać się jak najdalej Mimo, że każda z moich ścieżek mnie prowadzi w nieznane Nie tworzę bogów, choć wielu ma tu do tego talent Jak to jest, wierzyć w boski plan i się modlić o zmianę? Te katastrofy, tornada to kara, czy przypadek? Bóg to Omega i Alfa, lecz ty masz jakieś "ale"? A może wszystko jest takie, jakie powinno być? Każdy jest idealnym kwiatem – i dobry, i zły Jednych bez drugich nie byłoby jak nocy bez dni I każdy ma jakąś rolę do odegrania w tym Jak Prodigy – ten cud życia nie znika nigdy Na zgliszczach nowy cykl zaczynają mikroorganizmy Możemy widzieć tylko walkę i ból Lub pełno motyli pośród kwiatów dla Jun'a