Czasem słaby ze mnie optymista Wokół tyle kolorów A non-stop w myślach widzę czarne scenariusze I to mocno wyniszcza I umie podciąć to skrzydła, wiem... Więc może lepiej wcale się nie odzywać? Patrzeć na żagle czyichś marzeń, jak je życie szarpie i rozrywa Za wszystkie rady mnie się zawsze obrywa Więc może lepiej niech mnie nikt już o zdanie nie pyta? Choć i tak ja na barki biorę to zawsze Ktoś musi stać twardo na dole i patrzeć, jak was ponoszą fantazje Poduszki i materace ktoś musi zawlec na place By móc powiedzieć wam "skaczcie" Tak jakoś spadło to na mnie Czy tego chciałem? To jest raczej nieważne Może ja też bym chciał mieć asekurację Chciałbym nie bać się, ale na mnie nie patrzcie Czas mija, gdy nie patrzymy Nie zatrzymasz, choćbyś chwilę ściskał z całej siły Rzeki twoich dni koryta swoje wyrzeźbiły W moich rysach niczym ich nie zawrócimy W mojej źrenicy jest odbity ślad twojej Choć inny świat jest w niej odbity na codzień Toczymy bitwy, czasem każdy wie swoje Lecz wiem, że jesteś po mojej stronie... Wszyscy wokół tylko czegoś chcą I wiem, że kiedy już to wezmą, prędko zmienią front Nie wierzę w bezinteresowność, więc mi nie słodź Po prostu mi powiedz, o co chodzi i już miejmy to z głowy Nie ma co łudzić się, że zmieni się coś Więc daruj sobie komplementy niepotrzebny z tym show Za dobrze ludzi znam, by wierzyć im w to Chcesz pieniędzy, czy co? Nie do poznania świat zmienił się dla mnie od czasów szkoły Tamten harcerz i większość tego, czego nauczono go Nieaktualne mocno teraz jest, sorry Nie dziwcie się, że jestem przygaszony No i te parę rzeczy zrobiłby człowiek inaczej Krok w krok to za nim chodzi, nie uwolnisz się bracie Pogodzić się z tym tylko pozostaje Ale nie takie proste to, jak się wydaje Czas mija, gdy nie patrzymy Nie zatrzymasz, choćbyś chwilę ściskał z całej siły Rzeki twoich dni koryta swoje wyrzeźbiły W moich rysach niczym ich nie zawrócimy W mojej źrenicy jest odbity ślad twojej Choć inny świat jest w niej odbity na codzień Toczymy bitwy, czasem każdy wie swoje Lecz wiem, że jesteś po mojej stronie... Czasem istotę ciężko zawrzeć i w milionie słów Wszystko jest śmieszne i banalne, gdy wychodzi z ust Gdy chcesz powiedzieć "dziękuję, naprawdę widzę twój trud" Rzucone nieporadnie zdanie w oceanie robi tylko "plum" Więc może klucz winien się unieść na wodzie? Chwil tak ulotnych nie ma co dociążać ołowiem Nie trzeba robić wielkich rzeczy, bo nie o to chodzi Posiedźmy tu i pogadajmy o pogodzie Czas mija, gdy nie patrzymy Nie zatrzymasz, choćbyś chwilę ściskał z całej siły Rzeki twoich dni koryta swoje wyrzeźbiły W moich rysach, niczym ich nie zawrócimy W mojej źrenicy jest odbity ślad twojej Choć inny świat jest w niej odbity na codzień Toczymy bitwy, czasem każdy wie swoje Lecz wiem, że jesteś po mojej stronie... Tato...