W dziewięćdziesiątych mieszkałem na drugim piętrze A na podwórku koleżkę miałem, który miał wujka w Niemczech I nie musiał cudów oglądać w Pewexie Satelitarne talerze I podpięte do nich widelce Karmiły nam wyobraźnię i serce Amerykańskie marzenie prawie na wyciągnięcie rąk Schwarzenegger, Van Damme i Stallone – Prawie każdy bohaterem chciał być jak oni i zwalczać zło Gdy jesteś dzieckiem, wszystko proste jest i czarno-białe Jak pierwsze zakochanie Z czasem się uczysz, że za kochaniem jest wiele i niekoniecznie to przyjemne doznania Więc, kiedy już zaczęliśmy doganiać świat, co wi Dzieliśmy wcześniej tylko na ekranach Coraz więcej jego wad się zaczęło odsłaniać Nie każda saturacja urok ma jak w nowojorskich nagraniach Co zobaczą ostatni z nas Przez swoje okna na zachód? Kwitnący, dostatni raj Czy krajobraz post apo Gdy przyjdzie się skłonić w pas I pożegnać z estradą? Podobno się kończy czas Gdy znika obserwator Nie byłem orłem z historii Więc spiskowe teorie zryły głowę mi Zmieniając agresora w obrońcę Gdy otrząsnąłem się z szoku Mogłem nie ufać nikomu lub komukolwiek Bohaterowie są często anonimowi lub animowani – Za często tworzy się ich, b Y rozpalić w takich szarakach jak My ogień do walki za nie nasze sprawy Lub odwrócić uwagę od naszej sprawy Tak łatwo grać na strunach naszych emocji Smyczkami fobii i złości Świat wypełniają kolory Lecz postrzec go przez okulary ignorancji Zawsze jest prościej Reklamy wciąż rzucają marchew przed osły – Raz dotyczy to słodyczy, raz ideologii Nie spadają nam dziś z nieba ulotki Bo dostajemy na maila kody promocji Co zobaczą ostatni z nas Przez swoje okna na zachód? Kwitnący, dostatni raj Czy krajobraz post apo Gdy przyjdzie się skłonić w pas I pożegnać z estradą? Podobno się kończy czas Gdy znika obserwator Pierwszego sierpnia o siedemnastej stolica na chwilę zamiera Gapię się na to przez okno Chwilę po tym, jak mi pisanie przerywa syrena Kto z nich pomyślałby wtedy, że w miejscu rzezi tej powstanie galeria? Leciały tu z nieba bomby na głowy, a Teraz ćwierki Twittera, Instashoty i fotosy jedzenia Ludzie noszą w górze brody, jakby pokój im należał się od urodzenia A wciąż zależy to od miejsca urodzenia I nic się w tej kwestii nie zmienia Choć uczono nas na lekcjach, że Skala tego szaleństwa jest zależna od Zrozumienia, co płynąć z doświadczenia ma Minęło ledwo parę dekad I w tych samych miejscach rodzi się to samo Wbijano daty nam do głowy, a jak widać niewiele to dało Wszystko to puste ciekawostki bez świadomości, że ty i reszta stanowicie całość Co zobaczą ostatni z nas Przez swoje okna na zachód? Kwitnący, dostatni raj Czy krajobraz post apo Gdy przyjdzie się skłonić w pas I pożegnać z estradą? Podobno się kończy czas Gdy znika obserwator Co zobaczą ostatni z nas?