Kishore Kumar Hits

Nullizmatyk - Hotel Odyseusz lyrics

Artist: Nullizmatyk

album: ANTYVIRAL


150 mil od domu
Pusty hotel, z lodem Jack
Niby wszędzie mamy ziomów
Więc dlaczego pijesz sam?
Szukam wciąż na siebie wzoru
Chociaż czuje lekki żal
Kiedy w hotelowym holu
Czuwam nocą jak ta ćma
Jestem typem samotnika, dzwonisz, pik, pik, nawijaj
Znowu kwit, kwit, mnie mija, we krwi mam antyviral
Znowu jestem na koncercie, jest sobota choć nie dla nas
Ty na drugim końcu Polski śpisz w mojej koszulce sama
Live love jak A$AP Rocky
Jeden ziom ma trzy kierunki, drugi od nas trzy wyroki
Jak byłem w kołysce zapalenie płuc mnie prawie zmiotło
Jakoś mam zakodowane by oddychać pełnią, mordo
Tankuję swą Fiestę, drwala w siebie wciskam
Spędziłem w trasie tak dużo czas, każda ze stacji serio jest bliska
Choć mam dużo wrogów, face to face każdy przyjazny
To dla moich bliskich wers, każdy pisze, że się martwi
Z rodziną od święta, w progu z nią witam rzadko
Spędzam zamiast z mamą więcej czasu z płytą matką
Powracam jak Odyseusz do domu po takich trasach
Chociaż żebyś mnie wpuściła nie wdziewam stroju żebraka
150 mil od domu
Pusty hotel, z lodem Jack
Niby wszędzie mamy ziomów
Więc dlaczego pijesz sam?
Szukam wciąż na siebie wzoru
Chociaż czuje lekki żal
Kiedy w hotelowym holu
Czuwam nocą jak ta ćma
Woda na młyn, na młyn woda
Ładuję karabin, przede mną oceany, morza
Samotny dżin szuka drogi na bezdrożach
Killer Queen wyznacza szlak jak poranna zorza
Woda na młyn, na młyn woda
W gardle absynt, w domu syn, czeka Penelopa
W hotelu dym, powietrze pełne obaw
Nie byłeś w nim, ani w tym, to waż słowa
Dwadzieścia siedem lat trwa rap przygoda
Dźwigam na barach ten towar
Nie mówię nara, chcę z muzą nadal obcować
I choć przelana goryczy czara, piję szampana
Bo nie mam czego żałować, życia żałować
Mile widziana wygrana
Ślepa przegrana i do celu od nowa, oko cyklopa
Nie zawsze łajba może na pełnych żaglach żeglować
Woda na młyn, na młyn woda
Do zoba, bo końca dobiega w hotelu doba
150 mil od domu
Pusty hotel, z lodem Jack
Niby wszędzie mamy ziomów
Więc dlaczego pijesz sam?
Szukam wciąż na siebie wzoru
Chociaż czuje lekki żal
Kiedy w hotelowym holu
Czuwam nocą jak ta ćma
Jestem typem samotnika, więc nie pukaj w moje drzwi
Dobrze czuję się w mym gronie, stojąc w lustrze vis a vis
Raz na tydzień ktoś chce bardzo mym nowym kolegą być
Przesiedziałem sam latami chroniąc tylko krople krwi
Może więc, niż to było potrzebne
Z tego mam jeden wniosek, nie potrzebuję już Ciebie
Żadnych nowy koleżków, ani ich zgniłych pestek
Wciąż reaguję słabo na manekiny po mc
Gdybym sam zrobił przejście chodziłbym pewniej po świecie
A poruszam się z miną, że miny czają się wszędzie
Nie wiem już co to za kino, że tłumy są aż tak ślepe
Każdego celebrytę szanując bardziej od siebie
Na szczęście ma swój świat, jestem w nim jak zadokowany w doku
Dźwięki hip-hopu gdzieś na trzecim piętrze w bloku
Garstkę mych ludzi mile widzianych u boku
Bogu powierzyłem kilka spraw, trudno ufać komuś
150 mil od domu
Pusty hotel, z lodem Jack
Niby wszędzie mamy ziomów
Więc dlaczego pijesz sam?
Szukam wciąż na siebie wzoru
Chociaż czuje lekki żal
Kiedy w hotelowym holu
Czuwam nocą jak ta ćma

Поcмотреть все песни артиста

Other albums by the artist

Similar artists