To nasz ziemski Eden jak Papa Dance, ziomal Klepie biedę, ma fatalnie, hola Zostaw mefę, to szmata jest, morał Bądź He-Manem, nie szmaciarzem (prrr) Nocowałem sobie na centralnym dworcu Poszły kilogramy nielegalnych worków Postanowiłem, że będę moralny w końcu Wstydzę się wielu rzeczy, to totalny rozkurw A ja wierzę, że każde zdarzenie Tylko doda, człowieku, ci sił I mam tylko jedno marzenie Żebyś w końcu szczęśliwy był (był) Złowrogi pochłania chaos (chaos) I przeszywa do szpiku żałość (żałość) Człowiek nie ma - gdy ma, to mu mało (mało) Człowiek to jeden wielki paradoks (jeden wielki) Złowrogi pochłania chaos (chaos) I przeszywa do szpiku żałość (żałość) Człowiek nie ma – gdy ma, to mu mało (mało) Człowiek to jedеn wielki paradoks (jeden wielki) Mundurowy celuje mi klamkę w skroń Boję się, czuję, że zaraz zasnę, ziom I zadowoleni ludzie, nie ma chwasta już (już) Szkoda, że na zawsze będzie miała matka ból Ziomuś, z niejednego pieca jadło się Zrozum, że wkurwiony dzieciak bardzo chce Prochów! Leci sobie feta w miasto, ble Wokół! Posypana bieda hardcorem A ja wierzę, że każde zdarzenie Tylko doda, człowieku, ci sił I mam tylko jedno marzenie Żebyś w końcu szczęśliwy był (był) Złowrogi pochłania chaos (chaos) I przeszywa do szpiku żałość (żałość) Człowiek nie ma - gdy ma, to mu mało (mało) Człowiek to jeden wielki paradoks (jeden wielki) Złowrogi pochłania chaos (chaos) I przeszywa do szpiku żałość (żałość) Człowiek nie ma – gdy ma, to mu mało (mało) Człowiek to jedеn wielki paradoks (jeden wielki) A ja wierzę, że każde zdarzenie Tylko doda, człowieku, ci sił I mam tylko jedno marzenie Żebyś w końcu szczęśliwy był