Pakuję manatki znów Idę zwiedzać głęboki Grochów Ja i mój mały mandżur W poszukiwaniu spokojnego domu Postawiłam tyle zniczy Coś kminiłam poszłam z niczym Transparentne ściany Ruchome piaski Gęsta mgła mała Ri Beanie, warkocze i serce na dłoni Tyły na szkole i duch na ramieniu Jestem prorokiem, a dom się roztopi bo Dom to nie kwadrat u moich kolegów Dom był otwarty dom był swobodny Dom to nie ściany a możliwości Ziomy, co brały na nockę czy dwie Gdyby nie Anioły nie byłoby mnie Niby sierota, a poza systemem Nie zawiodę Cię, bo nie zawodzisz mnie Wiesz, to nie zdarza się codziennie Żeby ktoś komuś ot tak dał sens Niby sierota, a poza systemem Nie zawiodę Cię, bo nie zawodzisz mnie Wiesz, to nie zdarza się codziennie Żeby ktoś komuś od tak dał sens Beanie, warkocze i znowu chodnik Plecak, przygody, miesiące u Gośki Piżama party u Kaśki i Olgi Resztę udało się mi już zapomnieć Zawsze byłam w swoim świecie Audio fantazje, litery w kajecie Sztuka puszczania nadziei jak kół Z dymu co nocą mnie tulił do snu Ratujesz mnie jak swój rodzaj Z pojebanego chaosu W końcu mój dom to Kinowa Z czystego dobra, bo tak, po prostu Nie wierzę, boję się, że się nie uda Że bagażem będę truła vibe Dałaś mi czas, taka młodziutka Aniołem, Domem jesteś, to sztuka Niby sierota, a poza systemem Nie zawiodę Cię, bo nie zawodzisz mnie Wiesz, to nie zdarza się codziennie Żeby ktoś komuś ot tak dał sens Niby sierota, a poza systemem Nie zawiodę Cię, bo nie zawodzisz mnie Wiesz, to nie zdarza się codziennie Żeby ktoś komuś od tak dał sens