Zamieniam startą dupę na dziecięcą fantazję Bounce, antidotum na szorstki Świat Lek na szare podwórka szare Jak to farmazony, niech będzie i tak Może to oszustwa namazane po kartce Ale tędy przejdę do wyższych warstw Może ten taniec to niewypowiedziane straty Żeby nie bolały aż tak Żyję w swoim sercu, żyję w swojej głowie Fantazja jest od tego, by być coraz głośniej Ważyć więcej, w randze i po słowie Nie chcę nigdy więcej jechać poza swoim torem Życie dorosłe, czasu złodziej Zakłada na głowę słonia, którego zjadł wąż Wiem, że marzyć dzisiaj jest nieroztropnie Ale moją dorosłość niestety zjadł flow I co mi zrobisz? Skoro zero to jest pełnia, a tam Piszę zwrotki I co mi zrobisz? Skoro nie ma większej bomby od Wrażliwości Nie umiem kłamać ani grać w gry Uczyłam się sama sensu życia jak Frankl Nie jestem sama, kiedy gra bit Ale nic nie wygram tym, że zadam Ci pancz Po co, niech świat się pozna z mocą Dziecka, co patrzy przez staruchy wzrok Odlot widzieć jak się ta energia miesza Mam frajdę, cudem jest każdy krok Łażę po warstwach kosmosu jak kwark Lubię zabawne sytuacje jak gag Dla mnie dyskusje to głównie crap Skoro nie mają mnie zabrać po jedyny skarb Vibe, vibe, stoję obok ziomala Nic nie zmieni, że nie będę się z nim zgadzać Na tym polega fantastyczna gromada Że kochamy się i to co między nami lata I co mi zrobisz? Skoro zero to jest pełnia, a tam Piszę zwrotki I co mi zrobisz? Skoro nie ma większej bomby od Wrażliwości