Czy masz trochę odwagi? Może mam Będę czekała jutro na Ciebie w kawiarni koło molo Wiesz, w której, w południe No ale ja... Nie bój się, nie przyniosę ci wstydu, gdyby któryś z Twoich znajomych chciał nas podejrzeć ♪ Obudź się, to tu pardon I wiruje świat pod kapeluszem dziś Tomasza Stańko I kolejny sierpień w życiu co tak nienawidzę go Oni świętują wolność, ona trzyma ich za dłoń I dwudziesty piąty rok, może ujście znajdzie zło Pod sufitem zawiesimy każdy popełniony błąd Butelkę czerwonego wina tutaj weź No i chodź, no i chodź, no i chodź To ostatni tylko rozdział mej biografii małym druczkiem I przykładam oczy dalej do lornetki moich uczuć I przez miasto sunę dalej w towarzystwie braku wyobraźni Zastanawiam się który miesiąc tańczysz Niepotrzebnie Ty wyczuwasz w tym podstęp Nadal chcę Cię tylko od tyłu podejść Ja podaję ogień, Ty nie możesz tu odpalić Mam rację, bo zawsze byliśmy od pary ♪ (To to tu pardon) To tu pardon i mój spacer po linach Lubiłem gładkie twarze, duże dupy córek Lyncha Ty idź do domu dzisiaj, proszę, tylko zaśnij Jesteśmy już za starzy, wiesz, żeby grać do czapki Po co non stop tutaj trącać się o zło Po co krzyczeć, skoro można razem palić i się rżnąć Ej to tu pardon, to tu pardon W towarzystwie zawsze byłem tym trunkowym Fajansowe zwyczaje, nawyki i przedmioty I mówiła, jakby co noc kładła głowę na słowniku Przez co czułem się, jakbym robił ją po Jerzym Pilchu Nie dotyka, nie przytula się, słomiany zapał Lądujemy razem na pustyni Atakama A Ty przekmiń sobie dzisiaj, czym jest polifonia postaw Tłumaczę się Dostojewskim kiedy nie śpię po nocach Na trzynastym piętrze ja już nie spoglądam z okna Nie chcę widzieć jak się toczą już tam ludzie w samochodach Ci co pod sufity mieszkań schowali cały świat A niebo nad głowami dla nich chyba jakiś Kant Kiedy leżysz teraz naga na dywanie No to pewnie nucisz mantrę, ej, hoken, hoken, hoken Całe życie ja myliłem tu pojęcia No bo wolność imperatyw, ale mieszka tam w burdelach ♪ To tu pardon i mój spacer po linach Lubiłem gładkie twarze, duże dupy córek Lyncha Ty idź do domu dzisiaj, proszę, tylko zaśnij Jesteśmy już za starzy, wiesz, żeby grać do czapki Po co non stop tutaj trącać się o zło Po co krzyczeć, skoro można razem palić i się rżnąć Ej to tu pardon, to tu pardon