Może, chyba, jak dyby, przelot trochę wątpliwy
Bez wiary w serduchu nie ma pewności w ruchach
Bo to, bo tamto... świat widziany zza szyby
Z przekonaniem, że to światu zagraża destrukcja
Katastroficzne filmy w parze z sekspropagandą
Jak przeciętny Niemiec z cyrklem i suwmiarką
Nierozłączne w dążeniach do zniewolenia mnie
Z tym, że mnie tam nie ma, bo właśnie lecę se gdzieś
Z buta, z lacza, hajs to sałata
A Bóg musi być jajcarz, skoro stworzył dziobaka
Jadę w swoją stronę i do nowej rzeki wchodzę
A jak wracam to już nie ten sam i rzeka nie ta sama, ziomek
Jeden z siedmiu miliardów
Z bożą iskrą talentu, bez Miłości jest marność
Bez siana bywa śmiesznie, bez bliskich nie bywa
Chuj z wszystkim co cię więzi i co więzi chce zrywać
♪
Jeśli nie czuje twoje serce to się za to nie bierz
Zostaw to ludziom, którzy wkładają w to siebie
Bez siana śmiesznie jest, czasem przykro
I chuj, nie chce widzieć łez na twarzach bliskich
I cóż, kurwa, mogę rzec, czasem jeszcze
Jak gnój błądzę sobie gdzieś, nie chciej mieć mnie
Za wzór, a co powie leszcz, ja gdzieś idę
Na chu, jak jebana wesz, tylko chcesz wetknąć
Swój brud, na samplach wiersz, jak na bletkach
Ten kush, wie to Knap, Worstcase
Gadka, balkon i szlug, na salon wejdę, zjem
Potem wyjdę na dwór, zawinę pengę, jak nie
Taki jeden na stu, sto tysięcy, milion, miliard
Siedem jeden, zero dwa dwa, osiemnaście trzysta
Nie mam focha, kiedy słyszę 'no teraz nagrywka'
Karta do kompa, majk do karty, statyw i kabinka
I niech leci po winklach to
Поcмотреть все песни артиста