Albo nie kumasz w ogóle, albo kumasz za dobrze Widuję tłumy majaczące, każdy fruwa na bombie Gdy o wolnej woli mówię, trują 'Kuba, jak mogłeś' Ja wśród nocnej ciszy wzywam duchy pomocne Szturchnij kolegę łokciem, niech się ocknie Wolność jest bolesna, a szczególnie w Polsce Podjeżdżam na manewry czołgiem Jak forma załogo? chmura wisi złowrogo Ale dziś mi tu mogą, bejływemyszon ciągle Na ulicy jedną noga, a drugą na wojnie Drewno rąbię, lecą szczapy, ciut nienormalny Wokal to lont, bit to punkt zapalny Spór o własność, na chleb daj grubo masło Bo tyle mam, zdobyłem sam, trudem i pasją Mamieni cudzą hossą spokoju mi zazdroszczą Bo nie ma nic gorszego niż liczyć cudzy hajs ♪ Gram własne biby, gram dla ekipy Mam strategiczny plan jak zgarnę zyski To gospodarka niezależna od farta To warsztat pracy. Petarda, zapłacisz jak zagram Ty tańczysz, fikamy tak samo od dawna Acha, kawabunga, widzisz maskę ninjy? Elementarna wiedza i sznyt okoliczny Skrzydła na barkach, z dyńki walę jak szarmach Bombidibambam, sam to przemyśl Legendy o nas opowiedzą ci legendy tej sceny Lirycznej szermierki wyklęci żołnierze Boom bapu jak Boniek i rapu w eterze Na szlaku po własność poginam jak prezes Przyhamuj jak chcesz pomyje wylać mi za miedzę Jestem nie do zatrzymania, nie do ruszenia Kręci się biznes i życie jak niebo i ziemia ♪ Tipiknapa niezależne, nie mogę się zwolnić Jestem dobry szef i dobry pracownik Obowiązki se wymyślam, wciąż mi starcza ochoty Płynność jest - tera będą wzrastać obroty Od rana do nocy, od rana do nocy Zapierdalam, przez to pensja sama mi wskoczy Gram dla tych ulic, żeby widziały te kroki Gram dla tych niuni, żeby wiedziały co zrobić Chrząkanie słyszę czasem z tej obory na wiejskiej Świniaki się śmieją wydzielając obroki Sprzedaję tę grę dla załogi za bezcen Moje ziomy z radości tu siekają top rocki Tkanka miejska jest jak sieć pajęcza, pod nią jest underground Na wizji trwa kurewska sieczka, która trzeba przerwać Ja klajstruję słowa jak szefunio, a ci co biedują Nałogowo mówią, że to kwestia szczęścia