Mhm bejbo Taaa Ach co za pupka okrąglutka Alejką frunie, drobi kroki przede mną Zgrabniutka i tak sprężysty chód ma I jeszcze ma moje ulubione tempo Sięgnąć ją ręką, ścisnąć i klasnąć Na buźce uśmiech, zamiast oburzenia Dokładnie wiem jak mogłaby wrzasnąć Po paru pieszczotliwych uderzeniach Dziś to nic nie zmienia w sumie Bo to jest pani bizneswoman A ja mam brudny trampek i w ogóle Idę se po parku i pod nosem se nucę Durnej gadki ze mną minuta Kosztuje cie minutę ssania mi fiuta niuniu Z chęcią ukrócę ci kilka cierpień Lub z chęcią czegoś się nauczę niuniu Mój styl jest pokryty naturalnym lubrykantem Chcesz go łykać bez popity W dodatku kurwi blantem, dokładnie tak jak lubisz, naprawdę Ale trza sobie zasłużyć najpierw Sama go nie szlifowałaś Szama będzie jak tu wpadniesz rozebrana Brudny mankiet to nie jest obraza dla mnie Bo widzę, że nim bryle przecierałaś Mała pakuj się i jedziemy gdzieś Obierz se daleki cel, weź parę kiec zwiewnych Ja wezmę swój siermiężny dres I coś ekstra, by zabłysnąć jak już dofruniemy Po prawicy siądź i weź skręć mi coś I nie świruj pilota, mapę we łbie mam bejbo Złap go i ściśnij dłoń Żeby poczuł podniecenia dreszczyk ajt, Jedzmy tam i gites i świat jest piękny Wzrok wytęż i licz kilometry Minął mnie typ i nie szkodzi w sumie Się nie ślamazarzę, tylko ci loki suszę Jakbyśmy zgubili dach się tuliliśmy w snach Między nami dźwignia i Nie majtaj highlife masz z audia I bangla jak każdy wers Pimpa C Mój styl jest pokryty naturalnym lubrykantem Chcesz go łykać bez popity W dodatku kurwi blantem, dokładnie tak jak lubisz, naprawdę Ale trza sobie zasłużyć najpierw Sama go nie szlifowałaś Szama będzie jak tu wpadniesz rozebrana Brudny mankiet to nie jest obraza dla mnie Bo widzę, że nim bryle przecierałaś Fantastyczne spotkanie bo wybitnie prawdziwe Piękna rozmowa i energia sztos W rezerwach mocy tyle, że sam się dziwię Herbatka z rańca jajecznica i tost Powietrze elektryczne pryka jak wosk Pikawa wolno pika i jak Indiana Jones Mam tylko bat, joł, życie to rap Twoja cipka to cud, twoje cyce to skarb Politykę se wsadź, bez gierek, szczerze Bez długów, bez doła wśród setek uniesień Chcę cię mieć ze sobą, wsadzić cię w kieszeń I wyjmować gdy mi się zatęskni troszeczkę Wbrew bajce którą ci wmawiają od lat ci po- Litycznie poprawni, trzpioto To babski świat a my samcy do usług dla królowej matki? To Knap ci w oko Mój styl jest pokryty naturalnym lubrykantem Chcesz go łykać bez popity W dodatku kurwi blantem, dokładnie tak jak lubisz, naprawdę Ale trza sobie zasłużyć najpierw Sama go nie szlifowałaś Szama będzie jak tu wpadniesz rozebrana Brudny mankiet to nie jest obraza dla mnie Bo widzę, że nim bryle przecierałaś