Tylko kobieta i dym i z tym duetem dialog O tym co być może może być i co się pozmieniało Pozwalam się ponieść falom Sięgam po jej dłoń i nas dłońmi splotę w całość Nad Warszawą znów się robi szaro Biurowce odbijają se do wewnątrz złoty zajob Podrapana chmura się niechętnie daje popchnąć Tak, że pierwszy promień słońca trafił właśnie w nasze okno Bezsenność we dwoje śpiewa z nieba pan Andrzej Jest o wiele za wcześnie, żeby z łóżka mnie ściągnąć Ty przytulaj mnie mocno, daj się cieszyć porankiem Obiecałem śniadanie ale nie teraz złotko ♪ Och, jacy my jesteśmy pięknie zwykli Jak radość naszych stóp i nostalgia popielniczki Wygrywam jej na szyi niesłyszalne melodie I takty i rytmy, bas pofrunął pod pościel Nowa bida goni od okazji do okazji Które tworzy stara bida nowobogackich Obok zatłoczone rondo i świątynia postępu Pod kołdrą moja dłoń ją lekko smyra po pępku Kochana, pozwól że zapalę w środku Lubię kiedy kurz się malowniczo miesza z dymem w słońcu Krótkie formy wielkiej treści, trudno się nie zgodzić z tym Idę herbę zrobić, wiem, że nie słodzisz